"Kochasz
mnie- szepczę.
Jego oczy stają się jeszcze większe. Bierze głęboki oddech.
Wygląda na udręczonego i bezbronnego. - Tak odpowiada szeptem. -
Kocham. "
E.L.
James
Nie
mogąc uspokoić swych rozkołatanych nerwów Johanna Levy
przemierzała każdy najmniejszy kąt swego mieszkania wyczekując na
Reusa. Mimo, iż była późna pora, pomimo, iż nie dostała żadnego
odzewu ze strony blondyna wiedziała, że przyjedzie. Po prostu
wiedziała. Gdy rozległo się więc pukanie do drzwi nie miała
najmniejszych wątpliwości kto za nimi stoi, nie musiała wcale
patrzeć przez wizjer uchyliła Je nieznacznie by wpuścić Marco do
środka i prowadząc Go za sobą do salonu rozmyślała co Mu
powiedzieć.
-Joe,
stało się coś prawda? No tak, przecież nie wzywałabyś mnie tu o
pierwszej w nocy.
-Usiądź
proszę. Była u mnie Lena.- odparła zerkając znad swych długich
rzęs na blondyna. Wyglądał na totalnie zaskoczonego, tak jakby Joe
przed chwilą ogłosiła przyjazd Królowej Angielskiej.- Zerwałeś z
Nią?- zapytała.
-Tak,
oczywiście, że tak. Sądzisz, że mógłbym grać na dwa fronty?-
Marco zadał pytanie obdarzając blondynkę ciekawskim spojrzeniem od
którego zrobiło Jej się głupio i oblała się purpurą na twarzy.
-Wierzę
Ci, przepraszam że o to zapytałam. Po prostu była tu Lena i
powiedziała, że zniszczyłam Wasz związek. -wyszeptała po cichu
dziewczyna wpatrując się w swe czerwone paznokcie.
Nastała
długa krępująca cisza, której nikt nie miał zamiaru przerwać.
To było gorsze od najgorszych tortur świata. Czuć każdy oddech,
każde najmniejsze tykanie zegara i brzdęk muchy. Marco jednak
wypuszczając ze świstem powietrze z płuc postanowił dać upust
swym myślom, które kłębiły Mu się w głowie.
-To
moja wina- oznajmił spoglądając na blondynkę. -Mogłem Jej od
razu powiedzieć. To wszystko stało się tak szybko, Ona wyjechała
na tydzień a my... no wiesz. Nie chciałem rozmawiać na ten temat
przez telefon ale wczoraj gdy przyjechała i zaczęła mnie całować
musiałem zareagować.- na dźwięk wypowiadanych słów Joe poczuła
jak każdy mięsień Jej ciała spina się w maksymalnym skurczu. Czy
była zazdrosna? Tak i to chorobliwie a zwłaszcza o Lenę. Osobę,
której nienawidziła całym sercem od samego początku ich
znajomości.
-Marco
jest jeszcze coś- wyszeptała dziewczyna- Ona ma zamiar wszystkim
powiedzieć.
Młody
Niemiec podniósł wzrok na dziewczynę krzyżując palce dłoni na
swych kolanach. Johanna nie odrywała od Niego wzroku przerażona
wyczekując co zaraz ma nastąpić.
-Wstydzisz
się mnie?- zapytał również nie tracąc kontaktu wzrokowego.
-Co?
Nie, oczywiście, że nie. Ale....to nie będzie dobre. Wszyscy
dowiedzą się o tym, że zdradziłeś Ją, że ja zachowuje się jak
ostatnia ladacznica.
-Przestań!
Przecież wcale tak nie było.- zaoponował blondyn.
-Ale
to jest Lena. Ona nie cofnie się przed niczym rozumiesz? Kobieta z
zazdrości jest w stanie zrobić naprawdę mnóstwo głupich rzeczy.
Wstał
z miejsca przemierzając nerwowo salon. Rozgłos w mediach wcale nie
był Mu potrzebny, bronił swego życia prywatnego najbardziej jak
się dało a informacja o Jego rzekomej zdradzie nie przysporzyłaby
Mu sojuszników.
-Marco?
Powiesz coś?- zapytała dziewczyna ledwo słyszalnie spoglądając
na sylwetkę obróconego do Niej plecami piłkarza.
-Panno
Levy- zaczął kucając tuż przed dziewczyną, wziął roztrzęsioną
dłoń Joe by oddać jak najbardziej swe szczere intencje. - To ja
jestem Marco Reus i mogę naprawdę dużo. Moja cierpliwość też ma
granice i jeżeli Lena postara się skutecznie aby Je przekroczyć to
mimo tego co Nas łączyło nie zawaham się o wymierzenie kary dla
Niej. To będą oszczerstwa i zapłaci Nam za to, obiecuję.
****
-Powinnaś
więcej jeść- oznajmił blondyn spoglądając co chwila na talerz
dziewczyny, z którego nic a nic nie ubywało.
-Jak
jesteś bardzo głodny, możesz zjeść moją porcję- odrzekła Joe
przysuwając talerz bliżej Marco. Uśmiechnęła się nieznacznie i
podpierając się łokciami o stół złapała się dłońmi o
podbródek.
Mrużąc
posępnie oczy wpatrywał się w oblicze Niemki nieco skonsternowany.
W najmniej oczekiwanym momencie potrafiła Go zirytować tak, że nie
miał nic na swoją obronę. Dlaczego więc Go zainteresowała? Sam
tego nie wiedział, po prostu z Joe było inaczej niż z lawiną innych
dziewczyn. Ona nie obsypywała Go mnóstwem komplementów i nie
wzdychała jaki to Marco Reus jest cudowny. To Ona była cudowna.
Urocza Joe z którą można było porozmawiać na wszystkie tematy,
gdy trzeba było potrafiła pocieszyć , z kolei gdy rozśmieszał Ją
nie wstydziła się śmiać do rozpuku nie patrząc na to co ludzie
powiedzą.
-
Powinniśmy iść spać, już naprawdę późno- odrzekła badając
spojrzenie blondyna, które dość długo spoczywało na Jej twarzy.-
Chcesz się pierwszy wykąpać? Ja i tak muszę jeszcze iść
naładować telefon więc nie krępuj się.- uśmiechnęła się
wstając od stołu.
-Zaraz,
zaraz- zatarasował Jej drogę zatrzymując tym samym na środku
kuchni.- Woda jest taka droga w dzisiejszych czasach- uniósł
teatralnie oczy do góry by oddać powagę sytuacji. -Trzeba Ją
oszczędzać- poruszając zabawnie brwiami Jego twarz wykrzywiła się
w cwaniackim uśmieszku.
-Chcesz
mi powiedzieć, że nie będziesz się kąpał? Nie ma sprawy-
blondynka dobrze wiedząc co się święci nachyliła się pod
ramieniem Marco by oddalić się w stronę łazienki.
-Joe!-
dopadł Ją równie szybko co zdąży;a się wymknąć. Łapiąc ją
w talii przerzucił przez ramię jak worek ziemniaków.-Miałem na
myśli co innego.
-Reus
puszczaj mnie ty mięśniaku jeden! Ja muszę jutro wcześnie wstać
a Tobie się zebrało na amory! Puszczaj słyszysz?!- krzyczała
udawając tylko rozwścieczenie.
-Amory?
Głodnemu chleb na myśli perełko. Miałem zamiar tylko zrobić to!-
stawiając ubraną dziewczynę pod prysznicem ochlapał Ją wodą,
którą odkręcił z prysznicowego urządzenia.
-Marco!
Zabiję Cię! Chodź tutaj!- wydostając się z trudem z potoku
ciepłej wody pociągnęła blondyna do siebie.- Nie ma tak dobrze.
Twoje gacie również będą mokre!- krzyczała lokując piłkarza
pod ścianą.
Blondyn
na chwilę spoważniał ujmując dziewczynę mocno w talii.
-Masz
mokre majtki?- zapytał po raz kolejny tego wieczora poruszając
brwiami. Jego dłonie z talii dziewczyny powędrowały tuż po
biodrach na pupę Joe mocno napierając na Nią. Zbliżył swe mokre
usta do malinowych warg blondynki wpijając się w Nie z całym
uczuciem.
***
-Dobranoc
JOE.
-Dobranoc
Marco.
*********************************
Heii;*
Ozdrowiałam troszkę wiesz postanowiłam co dodać. Mam nadzieję, że jako tako wyszło.
Przeczuwacie co może wydarzyć się w ciągu dalszym? Czekam na Wasze przemyślenia w komentarzach ;)
Zapraszam też na mojego drugiego bloga;)
Buziaki! <3