piątek, 17 kwietnia 2015

SZESNAŚCIE

"Kochasz mnie- szepczę. Jego oczy stają się jeszcze większe. Bierze głęboki oddech. Wygląda na udręczonego i bezbronnego. - Tak odpowiada szeptem. - Kocham. "
E.L. James


Nie mogąc uspokoić swych rozkołatanych nerwów Johanna Levy przemierzała każdy najmniejszy kąt swego mieszkania wyczekując na Reusa. Mimo, iż była późna pora, pomimo, iż nie dostała żadnego odzewu ze strony blondyna wiedziała, że przyjedzie. Po prostu wiedziała. Gdy rozległo się więc pukanie do drzwi nie miała najmniejszych wątpliwości kto za nimi stoi, nie musiała wcale patrzeć przez wizjer uchyliła Je nieznacznie by wpuścić Marco do środka i prowadząc Go za sobą do salonu rozmyślała co Mu powiedzieć.
-Joe, stało się coś prawda? No tak, przecież nie wzywałabyś mnie tu o pierwszej w nocy.
-Usiądź proszę. Była u mnie Lena.- odparła zerkając znad swych długich rzęs na blondyna. Wyglądał na totalnie zaskoczonego, tak jakby Joe przed chwilą ogłosiła przyjazd Królowej Angielskiej.- Zerwałeś z Nią?- zapytała.
-Tak, oczywiście, że tak. Sądzisz, że mógłbym grać na dwa fronty?- Marco zadał pytanie obdarzając blondynkę ciekawskim spojrzeniem od którego zrobiło Jej się głupio i oblała się purpurą na twarzy.
-Wierzę Ci, przepraszam że o to zapytałam. Po prostu była tu Lena i powiedziała, że zniszczyłam Wasz związek. -wyszeptała po cichu dziewczyna wpatrując się w swe czerwone paznokcie.
Nastała długa krępująca cisza, której nikt nie miał zamiaru przerwać. To było gorsze od najgorszych tortur świata. Czuć każdy oddech, każde najmniejsze tykanie zegara i brzdęk muchy. Marco jednak wypuszczając ze świstem powietrze z płuc postanowił dać upust swym myślom, które kłębiły Mu się w głowie.
-To moja wina- oznajmił spoglądając na blondynkę. -Mogłem Jej od razu powiedzieć. To wszystko stało się tak szybko, Ona wyjechała na tydzień a my... no wiesz. Nie chciałem rozmawiać na ten temat przez telefon ale wczoraj gdy przyjechała i zaczęła mnie całować musiałem zareagować.- na dźwięk wypowiadanych słów Joe poczuła jak każdy mięsień Jej ciała spina się w maksymalnym skurczu. Czy była zazdrosna? Tak i to chorobliwie a zwłaszcza o Lenę. Osobę, której nienawidziła całym sercem od samego początku ich znajomości.
-Marco jest jeszcze coś- wyszeptała dziewczyna- Ona ma zamiar wszystkim powiedzieć.
Młody Niemiec podniósł wzrok na dziewczynę krzyżując palce dłoni na swych kolanach. Johanna nie odrywała od Niego wzroku przerażona wyczekując co zaraz ma nastąpić.
-Wstydzisz się mnie?- zapytał również nie tracąc kontaktu wzrokowego.
-Co? Nie, oczywiście, że nie. Ale....to nie będzie dobre. Wszyscy dowiedzą się o tym, że zdradziłeś Ją, że ja zachowuje się jak ostatnia ladacznica.
-Przestań! Przecież wcale tak nie było.- zaoponował blondyn.
-Ale to jest Lena. Ona nie cofnie się przed niczym rozumiesz? Kobieta z zazdrości jest w stanie zrobić naprawdę mnóstwo głupich rzeczy.

Wstał z miejsca przemierzając nerwowo salon. Rozgłos w mediach wcale nie był Mu potrzebny, bronił swego życia prywatnego najbardziej jak się dało a informacja o Jego rzekomej zdradzie nie przysporzyłaby Mu sojuszników.
-Marco? Powiesz coś?- zapytała dziewczyna ledwo słyszalnie spoglądając na sylwetkę obróconego do Niej plecami piłkarza.
-Panno Levy- zaczął kucając tuż przed dziewczyną, wziął roztrzęsioną dłoń Joe by oddać jak najbardziej swe szczere intencje. - To ja jestem Marco Reus i mogę naprawdę dużo. Moja cierpliwość też ma granice i jeżeli Lena postara się skutecznie aby Je przekroczyć to mimo tego co Nas łączyło nie zawaham się o wymierzenie kary dla Niej. To będą oszczerstwa i zapłaci Nam za to, obiecuję.
****
-Powinnaś więcej jeść- oznajmił blondyn spoglądając co chwila na talerz dziewczyny, z którego nic a nic nie ubywało.
-Jak jesteś bardzo głodny, możesz zjeść moją porcję- odrzekła Joe przysuwając talerz bliżej Marco. Uśmiechnęła się nieznacznie i podpierając się łokciami o stół złapała się dłońmi o podbródek.
Mrużąc posępnie oczy wpatrywał się w oblicze Niemki nieco skonsternowany. W najmniej oczekiwanym momencie potrafiła Go zirytować tak, że nie miał nic na swoją obronę. Dlaczego więc Go zainteresowała? Sam tego nie wiedział, po prostu z Joe było inaczej niż z lawiną innych dziewczyn. Ona nie obsypywała Go mnóstwem komplementów i nie wzdychała jaki to Marco Reus jest cudowny. To Ona była cudowna. Urocza Joe z którą można było porozmawiać na wszystkie tematy, gdy trzeba było potrafiła pocieszyć , z kolei gdy rozśmieszał Ją nie wstydziła się śmiać do rozpuku nie patrząc na to co ludzie powiedzą.
- Powinniśmy iść spać, już naprawdę późno- odrzekła badając spojrzenie blondyna, które dość długo spoczywało na Jej twarzy.- Chcesz się pierwszy wykąpać? Ja i tak muszę jeszcze iść naładować telefon więc nie krępuj się.- uśmiechnęła się wstając od stołu.
-Zaraz, zaraz- zatarasował Jej drogę zatrzymując tym samym na środku kuchni.- Woda jest taka droga w dzisiejszych czasach- uniósł teatralnie oczy do góry by oddać powagę sytuacji. -Trzeba Ją oszczędzać- poruszając zabawnie brwiami Jego twarz wykrzywiła się w cwaniackim uśmieszku.
-Chcesz mi powiedzieć, że nie będziesz się kąpał? Nie ma sprawy- blondynka dobrze wiedząc co się święci nachyliła się pod ramieniem Marco by oddalić się w stronę łazienki.
-Joe!- dopadł Ją równie szybko co zdąży;a się wymknąć. Łapiąc ją w talii przerzucił przez ramię jak worek ziemniaków.-Miałem na myśli co innego.
-Reus puszczaj mnie ty mięśniaku jeden! Ja muszę jutro wcześnie wstać a Tobie się zebrało na amory! Puszczaj słyszysz?!- krzyczała udawając tylko rozwścieczenie.
-Amory? Głodnemu chleb na myśli perełko. Miałem zamiar tylko zrobić to!- stawiając ubraną dziewczynę pod prysznicem ochlapał Ją wodą, którą odkręcił z prysznicowego urządzenia.
-Marco! Zabiję Cię! Chodź tutaj!- wydostając się z trudem z potoku ciepłej wody pociągnęła blondyna do siebie.- Nie ma tak dobrze. Twoje gacie również będą mokre!- krzyczała lokując piłkarza pod ścianą.
Blondyn na chwilę spoważniał ujmując dziewczynę mocno w talii.
-Masz mokre majtki?- zapytał po raz kolejny tego wieczora poruszając brwiami. Jego dłonie z talii dziewczyny powędrowały tuż po biodrach na pupę Joe mocno napierając na Nią. Zbliżył swe mokre usta do malinowych warg blondynki wpijając się w Nie z całym uczuciem.
***
-Dobranoc JOE.

-Dobranoc Marco.
*********************************
Heii;*
Ozdrowiałam troszkę wiesz postanowiłam co dodać. Mam nadzieję, że jako tako wyszło.
Przeczuwacie co może wydarzyć się w ciągu dalszym? Czekam na Wasze przemyślenia w komentarzach ;)
Zapraszam też na mojego drugiego bloga;)
Buziaki! <3