piątek, 17 lipca 2015

DWADZIEŚCIA



Tęsknota. Tęsknota jest czymś okropnym. Myślisz o kimś tak intensywnie, że nie jesteś w stanie wykonywać jakiejkolwiek czynności. Najgorsza jednak jest świadomość, że nie możesz ot tak wymazać tej osoby z pamięci, czy to znaczy, że Ją bardzo kochasz?
Johanna Levy mogła zatrzymać przy sobie Reusa, wiedziała o tym, że gdyby tylko rzekła słowo osoba blondyna bez jakichkolwiek pytań została by z Nim. Lecz nie była w stanie manipulować ludźmi a już na pewno nie Marco. Chociaż potrzebowała Go w tej chwili jak nikogo innego pozwoliła Mu odpocząć. Młody Niemiec zaś pakując swą torbę podróżną czuł jak Jego umysł zalewa fala niebezpiecznych myśli.
Czy przez jakąś dziewczynę warto narażać przyjaźń z najlepszym kumplem?
Zerwać z Joe czy zapomnieć o Mario?
Co będzie jeśli rozstaną się z Johanną? Czy Ona na pewno Go kocha?
Pragnął odpocząć, wyłączyć na chwilę myślenie. Tak jednak się nie dało...
***
Stawiła się pół godziny wcześniej w pracy, gdyż nie miała pojęcia co robić w domu. Postanowiła wypełnić wszystkie zaległe dokumenty, które od kilku tygodni piętrzyły się na biurku blondynki. Porządkowała kolejną z rzędu umowę gdy usłyszała gdzieś w pobliżu dzwonek telefonu. Dźwięk wydobywał się stosunkowo blisko lecz nigdzie nie mogła znaleźć swojego białego smartfona. Jednak wystarczyło unieść kilka dokumentów by odnaleźć upragnioną rzecz.
-Słucham?- zapytała w pośpiechu odbierając połączenie.
-Witaj Joe- odrzekł blondyn miłym, ciepłym głosem. Dziewczyna była pewna, że w tej chwili na twarzy Reusa pojawił się uśmiech. Zawsze wiedziała w jakim nastroju piłkarz rzeczywiście jest. Nie musiała Go widzieć, żeby stwierdzić, że ten telefon naprawdę Go ucieszył. Zresztą Ona czuła to samo.
-Właśnie jestem w drodze do Dubaju. Nie wiem ile tam zostanę i...
-Ty chyba oszalałeś! Nie chcesz mi chyba powiedzieć, że siedzisz w samolocie i rozmawiasz przez telefon!- obruszyła się blondynka przerywając słowotok Niemcowi.
-Poczekaj! Nie rozłączaj się...Joe- zaoponował zdając sobie sprawę, że dziewczyna nie pochwala tak lekkomyślnego zachowania.
-Marco, nie powinieneś dzwonić. Wiesz czym to grozi, prawda? A zresztą miałeś odpocząć.
-Joe?- blondyn wszedł w słowo blondynce po raz kolejny wypowiadając Jej imię.-Chciałem tylko usłyszeć Twój głos i upewnić się, że wszystko jest w porządku.
Te słowa momentalnie rozmiękczyły dziewczynę. W ułamku jednej sekundy cała złość na Reusa wyparowała. Tylko On wiedział jak uczynić aby na twarz Niemki wpełzły urocze rumieńce.
-Marco? Uważaj na siebie, proszę- odrzekła w geście pożegnania.
-Tęsknię za Tobą aniołku- oznajmił wciskając czerwoną słuchawkę.
***
Jeden niewinny telefon potrafił wzbudzić w Niej taki zapał pracy, że miała wrażenie iż mogłaby góry przenosić. Kończyła selekcjonować wszystkie dokumenty gdy po raz kolejny tego dnia rozdźwięczał w Jej uszach sygnał telefonu. Tym razem z uśmiechem spojrzała na wyświetlacz lecz nie był to upragniony widok nazwiska Reus lecz numer nieznany.
-Dzień Dobry. Pani Johanna Levy?- zapytał męski baryton oczekując odpowiedzi.
-Tak to ja. W czym mogę pomóc?- dziewczyna nie mając pojęcia co się święci przystanęła w miejscu nasłuchując toku dalszej rozmowy.
-Pod klubem  Alcatras zdaje się jest Pani znajomy. Nie jest w stanie się ruszyć, podał do Pani namiary. Proszę przyjechać.
Joe nic z tego nie rozumiała, kto to mógł być? I dlaczego wezwał akurat Ją? Chciała zadać jeszcze kilka pytań głosowi z słuchawki lecz jak na złość bateria padła. Nie zastanawiając się długo sprawdziła w internecie gdzie znajduje się ów klub i z głową pełną myśli pojechała pod adres.

***
-To Ty- stwierdziła spoglądając na Mario. W głębi duszy wiedziała, że przygoda z brunetem wcale się nie skończyła. Domyślała się nawet tego, że to Goetze wezwał właśnie akurat Ją lecz tą natrętną myśl chciała zagłuszyć gdzieś w sobie daleko. Nigdy nie pomyślałaby,że będzie prowadzić pijanego Mario do swojego samochodu wioząc  do domu. Drogę przebyli w całkowitej ciszy, dziewczyna tylko raz po raz spoglądała na bruneta, któremu głowa kiwała się we wszystkie strony. Gdy dojechali do domu Niemca była zmuszona zaprowadzić Go do środka, gdyż piłkarz ledwo trzymał się na nogach. Oczywiście, że mogła zostawić Mario tu na bruku pijanego wystawiając Go na sępów w postaci dziennikarzy ale nie była całkowicie bez serca. Wydobywając z Jego kieszeni klucz włożyła go do zamka w drzwiach i dostali się do środka. Gdy usadziła mężczyznę na kanapie zdało się, że 23 latek zaczął odzyskiwać świadomość. Postanowiła zrobić Mu coś orzeźwiającego do picia, żeby lepiej się poczuł. Brunet jednym haustem wypił eliksir po czym wciąż wpatrywał się w dal.
-Mario? Chyba masz mi coś do powiedzenia, prawda?- zapytała prosto z mostu korzystając z chwili gdy Niemiec nadal był w stanie upojenia alkoholowego. Miała nadzieje, że wyśpiewa Jej całą prawdę.
-Joe, musisz do mnie wrócić. Ja wtedy popełniłem błąd i teraz gdy jesteś z Marco....
-Poczekaj, poczekaj. Ty sam siebie słyszysz? Tak! Jestem z Marco- wydusiła to z siebie na jednym tchu.Dopiero teraz natchnęła Ją ogromna siła by wyrzucić brunetowi wszystko co ma Mu do powiedzenia. - Zapomniałam już o Tobie rozumiesz? Znienawidziłam Cię całym sercem ale uporałam się z tym. Przez kilka ostatnich miesięcy zatruwasz mi życie! Najpierw zrywasz ze mną, wyzywając od najgorszych, potem demolujesz moje mieszkanie, co jest przestępstwem o tym nie wspomnę! Napastujesz mnie i Marco na mojej posesji i teraz mówisz mi, że chcesz wrócić?! Masz jakieś cholernie wybujałe pojęcie o miłości!
-Przestań pieprzyć głupoty Joe. Miłości nie ma, rozumiesz?- stwierdził kierując swój wzrok na posturę blondynki.
-Dlaczego więc chcesz wrócić? Potrzebujesz kolejnej zabawki?- prychnęła spoglądając z lekceważeniem na bruneta.
-Zostaw Go- wycedził przez zęby. -Nie mogę stracić mojego najlepszego przyjaciela.
Dziewczyna stanęła jak wryta, wiedziała do czego Niemiec zmierza. Teraz będzie Nią manipulował, postanowił wytoczyć najgorsze działo jakim jest litość. Mimo wszystko zmiękła, szanowała przyjaźń a zwłaszcza wtedy gdy wiedziała ile Ona znaczy dla obu mężczyzn.
-Mario, nie planowałam tego. To się po prostu stało. To nie było tak, że chciałam zrobić Ci na złość.
-Sypiasz z Nim?- zapytał prosto z mostu nie zważając na rozdzierający ból z tyłu głowy.
Wlepiając swe źrenice w swego towarzysza blondynka po chwili opuściła wzrok. Wiedziała, że jest już na straconej pozycji.
-Odpowiedz do cholery!- Mario zbliżył się do Johanny przybierając swoją drugą twarz. Nie było to miłe, przerażona dziewczyna bała się, że brunet po raz kolejny podniesie na Nią rękę. Ten jednak zmusił Ją do odpowiedzi trzymając Ją kurczowo za podbródek. Poczuła jak po Jej policzkach zaczęły płynąć gorzkie łzy. I wtedy nastała cisza, Goetze puścił Ją mimowolnie nadal wpatrując się w Jej twarz jak w obrazek. Myślała, że to koniec, chciała się oddalić jak najdalej ale wtedy stanęło się coś nieoczekiwanego. Niemiec doskoczył do Niej obejmując dłońmi Jej twarz zaczął Ją całować.
-Przestań Mario- odrzekła dziewczyna odsuwając się od osobnika, ten jednak nie miał zamiaru słuchać.-Przestań słyszysz?!- odpychając chłopaka uciekła w pośpiechu nie zamykając za sobą drzwi.

*****************
I jest kolejny ;)
Mam nadzieję że się podoba,
NEXT=7 KOMENTARZY