sobota, 21 marca 2015

PIĘTNAŚCIE

TYDZIEŃ PÓŹNIEJ

Leżała nieruchomo wpatrując się bezwiednie w sufit. Nie mogąc wykonać jakiegokolwiek ruchu próbowała uporządkować swe myśli. Dłonie blondyna ciasno przywarły do Jej talii toteż nie chcąc Go obudzić postanowiła się nie ruszać. To już ich trzecia randka w tym tygodniu i choć Joe powinna cieszyć się z takiego obrotu sprawy to wcale tak nie było. Ich spotkania miały tylko i wyłącznie charakter seksualny, przynajmniej z punktu widzenia dziewczyny. Przecież nie tak to sobie wyobrażała, z natury marzycielka i romantyczka pragnęła wielkiej miłości aż po grób a nie tylko i wyłącznie zbliżeń cielesnych. Zawsze myślała, że seks jest dodatkiem a nie głównym źródłem uczucia. Zawsze kiedy postanowi sobie, że ograniczy bliskie relacje jakie łączą Ją z Reusem plan znika gdzieś gdy tylko spojrzy w cholernie hipnotyzujące oczy Niemca. Jej serce błagało o litość a nogi odmawiają posłuszeństwa uginając się pod ciężarem ciała. Rozmyślając o uczuciach jakimi obdarzyła Marco spostrzegła, że główny bohater powoli otwiera swe zaspane powieki.
-Joe. Wyspałaś się?- zapytał z charakterystyczną w swym głosie ranną chrypką.
Blondynka mruknęła potwierdzająco kłamiąc jak z nut. Prawda była taka, iż prawie wcale nie spała tej nocy. Podczas gdy po namiętnych chwilach Reus usnął jak dziecko Ona nie dawała spokoju swoim myślom.
-Nie wyglądasz najlepiej- odrzekł Niemiec zwracając te słowa do Johanny.
-Nic mi nie jest. Po prostu jestem...obolała- wymyśliła na poczekaniu, z kolei piłkarz wykrzywił twarz w szerokim uśmiechu pokazując szereg swoich białych zębów.
-Możemy jakoś temu zaradzić- stwierdził Marco skubiąc płatek ucha dziewczyny. Przytwierdzona i przygnieciona do łóżka Joe nie miała szans na ucieczkę.
-Lubię Twoją skórę w tym miejscu- szepnął wprost w zagłębienie Jej szyi.
-Marco, nie- próbowała protestować lecz piłkarz najzwyczajniej w świecie albo nie zamierzał Jej słuchać albo była zbyt mało przekonywająca. Wystarczyło tylko parę sekund by gołe ramię blondynki zostało obcałowane przez blondyna.
-Co się stało?Myślałem, że też tego chcesz- odparł zdziwiony patrząc z dezorientacją na Niemkę, która okrywając się kołdrą szukała na podłodze swoich ubrań.
-Nie chcę....To znaczy nie w ten sposób. Każdy chce mnie wypróbować, żeby później móc porzucić i zmienić na nowszy model. Zrozum mnie, po przeżyciach z Mario oczekuję czegoś innego w związku niż przygodny seks.
-Przygodny?....Ok, Joe. Kochałaś się ze mną dlatego, żebym nie odszedł?Naprawdę myślałaś, że jeśli mnie nie zadowolisz to będzie koniec?- wlepiając swe źrenice w postać dziewczyny spostrzegł jak Joe podchodzi do okna spoglądając gdzieś w dal. Nie wiedziała co powiedzieć, czy blondyn miał rację? W zasadzie nie, sama pragnęła zbliżyć się do Reusa. Nie z obawy przed utratą lecz tak po prostu. Marco był przystojnym mężczyzną, którego osoba pociągała Ją fizycznie.
-To nie tak. Sama też tego chciałam ale nie wiem w jakim miejscu jestem. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że powinniśmy skończyć ten romans ale nie jestem w stanie.
Niemiec podchodząc bliżej blondynki zmusił Ją przez podniesienie podbródka by na Niego spojrzała.
-Hej Joe. Musisz mi mówić o takich rzeczach.
***
Sprzątała swe mieszkanie z nadzieją, że w ciągu godziny doprowadzi Je do porządku. Wszędzie walały się sterty ubrań do wyprasowania a naczynia błagały o włożenie do zmywarki. Ledwo Joe zaczęła sprzątać gdy usłyszała dzwonek do drzwi, przystanęła na chwilę wyłączając uruchomiony odkurzacz czy aby na pewno się nie przesłyszała. Jednak za kilka sekund sygnał znów się uruchomił. Zbiegając ze schodów podeszła do drzwi i ujrzała tam najbardziej niespodziewanego gościa pod słońcem.
-Lena?
-Johanna- odparła dziewczyna mrużąc przy tym posępnie oczy.- Wpuścisz mnie?-
Młoda Niemka otwierając szeroko drzwi pozwoliła nieproszonemu gościowi zgłębić tajniki Jej własnego mieszkania.
-Napijesz się czegoś?- Joe zachowując dobre maniery wprowadziła dziewczynę do salonu by ta rozsiadła się na wygodnej sofie.
-Nie przyszłam tutaj na pogaduszki- odparła złowrogo Niemka spoglądając na blondynkę z ukosa.
Wypuszczając zbyt głośno powietrze Johanna obawiała się najgorszego-Co więc Cię tu sprowadza?
-Spotykasz się z moim Marco?- zapytała kładąc nacisk na przedostatnie słowo.
Blondynka mrugając szybko powiekami zdała sobie sprawę do czego dziewczyna zmierza. Nie odpowiadając na pytanie, które przecież było oczywiste wlepiła swój wzrok w dłonie.
-Więc to prawda. Romansujesz z Nim.- rzekła Lena opierając się coraz swobodniej na sofie.

-Ro-Romansujesz?- powtórzyła Joe jakby nie zrozumiała sensu wypowiadanych słów.
-Tak mała zdziro! To ja byłam z Reusem. Wystarczyło, że tylko wyjechałam na tydzień do rodziców a Ty już owinęłaś sobie Go wokół palca.
-To nie tak. Nie wiedziałam, że nadal jesteście razem. Lena przecież.....
-A co Ty sobie wyobrażałaś, że rzuci mnie dla Ciebie? No proszę Cię, spójrz na siebie. Chciał się tylko Tobą zabawić a po wszystkim i tak wróciłby do mnie. Ale nie będę tego tolerować. Wszyscy dowiedzą się o Waszym płomiennym romansie i to z jak najgorszej strony, już ja tego dopilnuję- Lena podrywając swoje ciało z sofy ruszyła do drzwi zatrzaskując Je z wyraźnym hukiem.
Johanna natomiast długo jeszcze po wizycie dziewczyny nie mogła dojść do siebie. Chodząc nerwowo w kółko po salonie próbowała poskładać swe niesforne myśli. Złapała w końcu telefon wybierając numer do Marco. Jednak blondyn nie odbierał, włączyła się automatyczna sekretarka prosząca o zostawienie wiadomości na poczcie głosowej.



"Cześć Marco. Jak tylko odsłuchasz wiadomość, proszę przyjedź do mnie. Wiem, że jest już późno ale to nie jest rozmowa na telefon. Czekam, Joe"
**************************************
Heii ;)
Ma nadzieję, że nie przeszkadza Wam to przeniesienie się w czasie o tydzień:) Po prostu nie chciałam, żeby się ciągło to godzenie jak flaki z olejem toteż postanowiłam od razu przystąpić do akcji:)
Czekam na Waszą opinię ;)
Bye <3

sobota, 7 marca 2015

CZTERNAŚCIE

Ile razy w Twym życiu byłaś na rozstaju dróg? Ile razy czułaś się tak bezradna, że z tej niemocy płakałaś po kątach? Móc być tak blisko własnego szczęścia a nie móc nawet Go dotknąć choć na milimetr- taka sytuacja prześladowała Joe każdego ranka po przebudzeniu.
Po namiętnej nocy z blondynem, który zapewnił Ją o jakże ważnych planach wobec Niej kontakt urwał się 
niemiłosiernie szybko. Dawna Johanna cieszyłaby się z tego powodu, przecież problem zniknął Marco się 
nie odzywa więc sprawa jest jasna, dał sobie spokój. Dlaczego więc blondynka każdą wolną minutę spędza
na myśleniu tylko o tej jednej osobie? Czy jest ktoś w stanie to wytłumaczyć dlaczego nie śpi po nocach 
wpatrując się smętnie w miejsce obok, na którym niedawno obserwowała miarowo unoszącą się klatkę blondyna?.
-Joe, tu ziemia!- odezwała się Kathy, która od dobrych dwóch minut przemawiała bez skutku do dziewczyny. 
Gdy Niemka się ocknęła zdała sobie sprawę, że po raz kolejny zatonęła w swoim własnym świecie.
-Przepraszam, zamyśliłam się- odparła spoglądając na stertę dokumentów, które przyszło Jej porządkować 
tego dnia. Na samą myśl siedzenia tu do wieczora odechciewało Jej się wszystkiego.
-Co się z Tobą dzieje ostatnio? Pakuj się i idź do domu, nic tu po Tobie, ja dokończę- Joe chciała odmówić 
lecz zdała sobie sprawę, że naprawdę jest przemęczona i nic nie wskóra. Pakując więc swój telefon do 
torby, pożegnała się z Kathy i wyszła w zimne zakamarki Dortmundu. Swe kroki miała zamiar skierować do 
domu, lecz ostatnimi czasy Jej własne lokum służyło tylko i wyłącznie do rozmyśleń oraz użalania się nad sobą 
toteż rezygnując z tego pomysłu przypomniała sobie, iż Jej lodówka świeci pustkami. Najbliższy cel- zakupy.
***
Wjeżdżając ruchomymi schodami  w stronę centrum handlowego tuż przy ladzie jednego ze sklepów 
odzieżowych ujrzała znajomą postać. Momentalnie poczuła przyspieszony puls co nie zwiastowało nic 
dobrego. Zakrywając swój prawy profil blond włosami ruszyła do przodu w nadzieji, że nikt ani nic Jej tego
dnia nie zatrzyma. Jednak dziwne zachowanie Joe dostrzegło kilku ludzi dookoła. Najgorszy jednak był 
osobnik, który w tym momencie odchodził od kasy w sklepie.
-Joe?!- zapytał blondyn przyglądając się sylwetce Niemki, która stanęła jak wryta na dźwięk 
wypowiadanego imienia. Wypuszczając ze świstem powietrze z płuc odwróciła się na pięcie uśmiechając 
się zdradliwie do Marco. Nie wiedziała nawet za bardzo co mówić, gdyż sytuacja ich znajomości była co
najmniej skomplikowana. Blondyn natomiast wiedział doskonale co robić, gdy upewnił się, że stoi przed 
Nim ta sama osoba o której myślał. Pocałował Johannę przelotnie w usta, zupełnie tak jak całują się te wszystkie 
pary, które obiecują sobie miłość aż po grób. Zdezorientowana dziewczyna wpatrywała się w Reusa jak w 
nieodgadnioną zagadkę. Jeszcze kilka godzin temu obiecywała sobie dystans do tych wszystkich spraw a On 
teraz tak po prostu podchodzi po kilku dniach bez kontaktu i całuje Ją na oczach tych wszystkich ludzi?
-Spieszę się, cześć- stwierdziła zmieniając kierunek swego celu. Momentalnie odechciało Jej się zakupów, 
już wolała smętnie wpatrywać się w kolejny żałośnie nudny serial.
-Zaczekaj- droga zatarasowana przez Reusa poskutkowała kolejnym zatrzymaniem się przed blondynem.
-Co chcesz?- odburknęła nie zdając sobie sprawy, iż jest zdolna do tak oschłego tonu.
-Może na początek kawa a potem...kto wie?- zapytał retorycznie poruszając zabawnie brwiami na co 
dziewczyna tylko wzniosła oczy ku niebu.
-Nie do wiary, jesteś taki sam jak wszyscy. Myślałam, naprawdę uważałam Cię za mądrego faceta Marco a 
tu taka niespodzianka. Najpierw śpisz ze mną, mówiąc że wszystko będzie dobrze. Tłumaczysz, że nie mam 
przejmować się Mario i nie odzywasz się ładnych kilka dni. A teraz co? Nadarza się znów okazja więc 
chcesz powtórzyć sztuczkę? Na pewno nie ze mną! Żegnam.
Odkręcając się dookoła własnej osi zjechała w dół ruchomymi schodami użalając się znów nad sobą jaka to mogła być naiwna wierząc kolejnemu piłkarzowi.
Nie zdawała sobie nawet sprawy z tego, że ciągnie za sobą towarzystwo. Stojąc jednak na czerwonych 
światłach wyczuła obecność blondyna, który był stanowczo za blisko.
-Przyszłaś chyba zrobić zakupy, prawda?- zapytał wywołując na twarzy dziewczyny wyraźną konsternację.
-Naprawdę Marco? Na tyle Cię stać?- zapatrzyła się na blondyna przegapiając zielone światło na przejściu 
dla pieszych. Zapomniała o całym świecie, jedynym Jej celem było nawrzeszczeć na Reusa tak aby 
wreszcie zmądrzał.
-Uspokój się- odparł prowadząc Joe za łokieć- Jak zwykle wiesz wszystko najlepiej i niczego nie dasz sobie 
przetłumaczyć.
-Co mam sobie tłumaczyć? Zabawiłeś się mną i tyle. Na przyszły raz nie wmawiaj dziewczynom tych 
wszystkich farmazonów, po prostu jak chcesz się z kimś przespać to zrób to. Bez zobowiązań, niektórym
 Paniom to pasuje.
-A Tobie?- zapytał lecz po chwili zgromiony przez blondynkę zdał sobie sprawę, że nie było to najlepszym 
posunięciem. -Przestań, żartowałem. Joe!- krzyknął za dziewczyną, która już dawno oddalała się od Niego.
-Posłuchaj mnie uważnie, nie jestem taki. Nie odzywałem się, bo miałem problemy.
Dla Johanny najwyraźniej ta odpowiedź nie była satysfakcjonująca. Zamiast współczuć blondynowi naparła
 na Niego z jeszcze większą siłą.
-I byłeś tak zaabsorbowany, że głupiego sms-a nie mogłeś wysłać? Wiesz co? Przyjaciele są od tego aby im
 ufać. Jeżeli myślałeś, że nie zrozumiem tego to przykro mi Marco. To nie ma sensu.
-Joe, proszę Cię. Znów wracamy do punktu wyjścia?
-Do niczego nie wracamy, bo niczego nie było, rozumiesz? To wszystko jest bezsensowne I bez przyszłości. 
Nie chcę każdego dnia się zastanawiać czy się odezwiesz czy nie.
-Myślałaś o mnie?- podchodząc bliżej dziewczyna wyczuła aromatyczny zapach perfum tuż przy swoich nozdrzach.
-Może tak, może nie- odparła cwaniacko gdy Jej kąciki ust uniosły się ku górze w wielki uśmiech.

Uwielbiał Jej malinowe usta toteż nie miał żadnych oporów aby Ją tam pocałować. Tym razem pocałunek 
był bardziej subtelny, wyrafinowany I zdecydowanie dłuższy.
-Chodźmy na kawę- stwierdził nadal trzymając dziewczynę w głębokim uścisku.

************************
Przepraszam jeśli ktokolwiek myślał, że po ostatnim rozdziale będzie od razu malinowo:)
Jakieś sugestie co do ciągu dalszego? Dojdą do porozumienia czy nie? Oto jest pytanie:)
Pozdrawiam, Kalina <3