sobota, 7 marca 2015

CZTERNAŚCIE

Ile razy w Twym życiu byłaś na rozstaju dróg? Ile razy czułaś się tak bezradna, że z tej niemocy płakałaś po kątach? Móc być tak blisko własnego szczęścia a nie móc nawet Go dotknąć choć na milimetr- taka sytuacja prześladowała Joe każdego ranka po przebudzeniu.
Po namiętnej nocy z blondynem, który zapewnił Ją o jakże ważnych planach wobec Niej kontakt urwał się 
niemiłosiernie szybko. Dawna Johanna cieszyłaby się z tego powodu, przecież problem zniknął Marco się 
nie odzywa więc sprawa jest jasna, dał sobie spokój. Dlaczego więc blondynka każdą wolną minutę spędza
na myśleniu tylko o tej jednej osobie? Czy jest ktoś w stanie to wytłumaczyć dlaczego nie śpi po nocach 
wpatrując się smętnie w miejsce obok, na którym niedawno obserwowała miarowo unoszącą się klatkę blondyna?.
-Joe, tu ziemia!- odezwała się Kathy, która od dobrych dwóch minut przemawiała bez skutku do dziewczyny. 
Gdy Niemka się ocknęła zdała sobie sprawę, że po raz kolejny zatonęła w swoim własnym świecie.
-Przepraszam, zamyśliłam się- odparła spoglądając na stertę dokumentów, które przyszło Jej porządkować 
tego dnia. Na samą myśl siedzenia tu do wieczora odechciewało Jej się wszystkiego.
-Co się z Tobą dzieje ostatnio? Pakuj się i idź do domu, nic tu po Tobie, ja dokończę- Joe chciała odmówić 
lecz zdała sobie sprawę, że naprawdę jest przemęczona i nic nie wskóra. Pakując więc swój telefon do 
torby, pożegnała się z Kathy i wyszła w zimne zakamarki Dortmundu. Swe kroki miała zamiar skierować do 
domu, lecz ostatnimi czasy Jej własne lokum służyło tylko i wyłącznie do rozmyśleń oraz użalania się nad sobą 
toteż rezygnując z tego pomysłu przypomniała sobie, iż Jej lodówka świeci pustkami. Najbliższy cel- zakupy.
***
Wjeżdżając ruchomymi schodami  w stronę centrum handlowego tuż przy ladzie jednego ze sklepów 
odzieżowych ujrzała znajomą postać. Momentalnie poczuła przyspieszony puls co nie zwiastowało nic 
dobrego. Zakrywając swój prawy profil blond włosami ruszyła do przodu w nadzieji, że nikt ani nic Jej tego
dnia nie zatrzyma. Jednak dziwne zachowanie Joe dostrzegło kilku ludzi dookoła. Najgorszy jednak był 
osobnik, który w tym momencie odchodził od kasy w sklepie.
-Joe?!- zapytał blondyn przyglądając się sylwetce Niemki, która stanęła jak wryta na dźwięk 
wypowiadanego imienia. Wypuszczając ze świstem powietrze z płuc odwróciła się na pięcie uśmiechając 
się zdradliwie do Marco. Nie wiedziała nawet za bardzo co mówić, gdyż sytuacja ich znajomości była co
najmniej skomplikowana. Blondyn natomiast wiedział doskonale co robić, gdy upewnił się, że stoi przed 
Nim ta sama osoba o której myślał. Pocałował Johannę przelotnie w usta, zupełnie tak jak całują się te wszystkie 
pary, które obiecują sobie miłość aż po grób. Zdezorientowana dziewczyna wpatrywała się w Reusa jak w 
nieodgadnioną zagadkę. Jeszcze kilka godzin temu obiecywała sobie dystans do tych wszystkich spraw a On 
teraz tak po prostu podchodzi po kilku dniach bez kontaktu i całuje Ją na oczach tych wszystkich ludzi?
-Spieszę się, cześć- stwierdziła zmieniając kierunek swego celu. Momentalnie odechciało Jej się zakupów, 
już wolała smętnie wpatrywać się w kolejny żałośnie nudny serial.
-Zaczekaj- droga zatarasowana przez Reusa poskutkowała kolejnym zatrzymaniem się przed blondynem.
-Co chcesz?- odburknęła nie zdając sobie sprawy, iż jest zdolna do tak oschłego tonu.
-Może na początek kawa a potem...kto wie?- zapytał retorycznie poruszając zabawnie brwiami na co 
dziewczyna tylko wzniosła oczy ku niebu.
-Nie do wiary, jesteś taki sam jak wszyscy. Myślałam, naprawdę uważałam Cię za mądrego faceta Marco a 
tu taka niespodzianka. Najpierw śpisz ze mną, mówiąc że wszystko będzie dobrze. Tłumaczysz, że nie mam 
przejmować się Mario i nie odzywasz się ładnych kilka dni. A teraz co? Nadarza się znów okazja więc 
chcesz powtórzyć sztuczkę? Na pewno nie ze mną! Żegnam.
Odkręcając się dookoła własnej osi zjechała w dół ruchomymi schodami użalając się znów nad sobą jaka to mogła być naiwna wierząc kolejnemu piłkarzowi.
Nie zdawała sobie nawet sprawy z tego, że ciągnie za sobą towarzystwo. Stojąc jednak na czerwonych 
światłach wyczuła obecność blondyna, który był stanowczo za blisko.
-Przyszłaś chyba zrobić zakupy, prawda?- zapytał wywołując na twarzy dziewczyny wyraźną konsternację.
-Naprawdę Marco? Na tyle Cię stać?- zapatrzyła się na blondyna przegapiając zielone światło na przejściu 
dla pieszych. Zapomniała o całym świecie, jedynym Jej celem było nawrzeszczeć na Reusa tak aby 
wreszcie zmądrzał.
-Uspokój się- odparł prowadząc Joe za łokieć- Jak zwykle wiesz wszystko najlepiej i niczego nie dasz sobie 
przetłumaczyć.
-Co mam sobie tłumaczyć? Zabawiłeś się mną i tyle. Na przyszły raz nie wmawiaj dziewczynom tych 
wszystkich farmazonów, po prostu jak chcesz się z kimś przespać to zrób to. Bez zobowiązań, niektórym
 Paniom to pasuje.
-A Tobie?- zapytał lecz po chwili zgromiony przez blondynkę zdał sobie sprawę, że nie było to najlepszym 
posunięciem. -Przestań, żartowałem. Joe!- krzyknął za dziewczyną, która już dawno oddalała się od Niego.
-Posłuchaj mnie uważnie, nie jestem taki. Nie odzywałem się, bo miałem problemy.
Dla Johanny najwyraźniej ta odpowiedź nie była satysfakcjonująca. Zamiast współczuć blondynowi naparła
 na Niego z jeszcze większą siłą.
-I byłeś tak zaabsorbowany, że głupiego sms-a nie mogłeś wysłać? Wiesz co? Przyjaciele są od tego aby im
 ufać. Jeżeli myślałeś, że nie zrozumiem tego to przykro mi Marco. To nie ma sensu.
-Joe, proszę Cię. Znów wracamy do punktu wyjścia?
-Do niczego nie wracamy, bo niczego nie było, rozumiesz? To wszystko jest bezsensowne I bez przyszłości. 
Nie chcę każdego dnia się zastanawiać czy się odezwiesz czy nie.
-Myślałaś o mnie?- podchodząc bliżej dziewczyna wyczuła aromatyczny zapach perfum tuż przy swoich nozdrzach.
-Może tak, może nie- odparła cwaniacko gdy Jej kąciki ust uniosły się ku górze w wielki uśmiech.

Uwielbiał Jej malinowe usta toteż nie miał żadnych oporów aby Ją tam pocałować. Tym razem pocałunek 
był bardziej subtelny, wyrafinowany I zdecydowanie dłuższy.
-Chodźmy na kawę- stwierdził nadal trzymając dziewczynę w głębokim uścisku.

************************
Przepraszam jeśli ktokolwiek myślał, że po ostatnim rozdziale będzie od razu malinowo:)
Jakieś sugestie co do ciągu dalszego? Dojdą do porozumienia czy nie? Oto jest pytanie:)
Pozdrawiam, Kalina <3

6 komentarzy:

  1. Cudne *-*
    Mam nadzieję, że dojdą do porozumienia I Marco nie będzie chciał się nią tylko zabawić.
    Nie spodziewałam się, że tak wszystko się potoczy. Ale podoba mi się. ;)
    Wspaniale opisałaś to wszystko, a oni? Ciągle na siebie wpadają. To musi być jakiś znak.
    Myślę, że się ułoży.
    Czekam na nexta I życzę weny.
    Buźka ;***

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zawsze przepiękne <3333
    Czekam z niecierpliwością, aż będzie kolorowo XD
    Dla mnie pasują do siebie jak ulał. :D
    Czekam na kolejny
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jej! Bardzo podobał mi się ten rozdział ;)
    Ale jednak nie mam pojęcia co sądzić o zachowaniu Marco i co oczekuje od Joe.
    Czyli miałam rację myśląc, że jest za kolorowo haha :D
    Czekam na kolejny i życzę dużo weny <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział cudowny <3
    Chwilami nie rozumiem Marco, zachowuje się tak jakby nie wiedział czego chce..
    Mam nadzieję, że to się zmieni..
    A Joe i Marco w końcu dojdą do porozumienia i będą razem :)
    Czego im życzę :)
    Czekam nn :*
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Marco jest jakiś dziwny... Raz robi tak, raz robi tak...
    Dlatego nie dziwię się Joe, że nie umie sobie tego wszystkiego poukładać, bo jak już sb wszystko ułoży to pojawia się Reus z innymi zamiarami niż poprzednio i jej wszystko burzy...

    Rozdział super! :)
    Czekam na kolejny :)
    Buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział jak zawsze cudowny !
    Jestem bardzo ciekawa zachowania Marco i tych jego problemów, przez które rzekomo nie mógł się skontaktować z Joe.
    Mam nadzieję, że nie chce on wykorzystać blondynki, bo ona naprawdę na to nie zasługuje.
    No cóż, czekam na kolejny ! ;)
    Życzę dużo weny, a w miedzy czasie zapraszam do mnie ^^

    OdpowiedzUsuń