poniedziałek, 12 października 2015

DWADZIEŚCIA TRZY




Czas w pracy mijał nieubłaganie wolno, Johanny myśli były wciąż przy Marco. Zastanawiała się czy może już jest w domu, dlaczego do Niej nie oddzwonił i co to wczorajsze Jego zachowanie właściwie miało znaczyć. Gdy wybiła godzina czternasta postanowiła zebrać się do domu. Zamknęła szczelnie wszystkie zamki w drzwiach i nie minęło piętnaście minut a już parkowała swój samochód na podjeździe. Wkraczając na dobrze znany Jej teren zdała sobie sprawę, że drzwi są otwarte. Marco wiec był w domu, nic Mu nie było. Teraz ogarnęła Ją nagła złość, że wcale nie uległ żadnemu wypadkowi po drodze i nawet nie pokwapił się do Niej oddzwonić. Zastała Go w kuchni robiącego coś do picia. Spotkali się wzrokiem lecz Joe tym razem była zdeterminowana i postanowiła się nie odzywać. Po co Jej była kolejna kłótnia?

-Robię kawę, chcesz?- zapytał niskim głosem zdając sobie sprawę w jakim dziewczyna jest nastroju bojowym.

-Nie!- zdjęła baleriny ciskając nimi w kąt i weszła do łazienki. Wiedziała, że to nie będzie łatwa konfrontacja. Wcale nie miała zamiaru ułatwiać Reusowi zadania, zachował się jak ostatni dupek i tak będzie traktowany.

Minęła z premedytacją blondyna i rozłożyła się na fotelu w salonie włączając telewizor.

-Nie sądzisz, że musimy porozmawiać?- zapytał stawając tuż przed Nią.


-Mógłbyś się odsunąć? Chciałam to obejrzeć- stwierdziła nie podnosząc wzroku.

Wyrwał Jej pilota z ręki nie zważając na żadne protesty. Nie miał zamiaru dłużej tkwić w tym zawieszeniu, chciał porozmawiać i miał zamiar to spełnić.

-Dosyć tego, wysłuchasz mnie i nie zachowuj się jak dziecko.

-No teraz to przesadziłeś Marco. Od kiedy tak bardzo chcesz ze mną rozmawiać, co? Wczoraj jakoś nie miałeś do tego skłonności.

-Wczoraj....

-No co wczoraj. Zachowałeś się jak ostatni kretyn i nie zamierzam tego tolerować. Nikt nie będzie mi trzaskał drzwiami przed nosem, rozumiesz?! NIKT!-czując coraz większą falę gniewu wyszła z pokoju kierując się do sypialni.

-Tak! Świetnie! Teraz ucieknij bo przecież tak najlepiej prawda?- pognał za Nią nie siląc się na przyjazny ton.

-Nie mów mi co mam robić! To Ty wczoraj uciekłeś. Chciałeś świętego spokoju to będziesz Go miał. -uruchamiając laptopa miała nadzieję, że blondyn spostrzeże się, że lepiej nie igrać z ogniem i po prostu dać spokój.

-Mario miał wypadek i twierdzi, że to Twoja wina- odparł nazbyt spokojnym głosem.

-Słucham?! - brunetka poderwała się z miejsca nie wierząc własnym uszom. -Ty, Ty w to uwierzyłeś?- spojrzała na blondyna i o mało co nie potknęła się o własne nogi bo zdała sobie sprawę, że tak właśnie się stało.-Uwierzyłeś- wyszeptała wybiegając z domu bez żadnego dodatkowego odzienia. Płacz cisnął Jej się do oczu ale nie chciała pokazać Marco jak zraniły Ją te słowa. Wszystko było przecież jasne. Słyszała gdzieś z oddali swe imię ale nie zważała na to. Biegła przed siebie.

***

Wieczory w parkach o tej porze roku nie są przyjemne i bezpieczne też nie. Kręciło się tu wiele nieciekawych osobistości co wprawiało Reusa w jeszcze gorszy nastrój. Po chwili jednak rozpoznał kruchą sylwetkę dziewczyny, która siedziała na ławce spoglądając w dal.

-Przeziębisz się- odparł ściągając kurtkę nakrył Nią dziewczynę.

-Nie dotykaj mnie- odparła nie tamując już nawet łez, które leciały ciurkiem po Jej policzkach. Oddała Mu odzież nie chcąc ani na chwilę mieć Jej na sobie.

-Joe chodźmy do domu, porozmawiamy spokojnie.

-Nie mam ochoty na rozmowy z Tobą. Doprowadzasz tylko do tego, żebym czuła się podle. Potem wracasz sobie i mam Cię słuchać bo tak Ci się podoba. Nie jestem zabawką Marco, nikt nie będzie mnie tak traktował.Nawet Ty...

Nie wiedział co powiedzieć, naprawdę nie miał pojęcia. Był zły na siebie, że dał się ponieść emocjom. Dziewczyna płakała i to przez Niego, połykała co chwila gorzkie łzy mając nadzieję, że być może w ciemnościach blondyn nic nie zauważy.

-Proszę chodźmy stąd. Tylko o to proszę- wyszeptał spoglądając na dziewczynę. Westchnęła po czym uniosła się by zmierzać w kierunku domu. Nie miała ochoty marznąć na ławce ale też nie specjalnie podobało Jej się to, iż będzie musiała przebywać z Marco. Milczała więc aż do samego domu.

-Zjesz coś? Musisz coś jeść- stwierdził spoglądając na dziewczynę. Wzruszyła ramionami dając Mu do zrozumienia, że wszystko jej jedno.

-Co Mu jest? Co takiego zrobiłam?- wyszeptała do pleców blondyna gdy zaczął przygotowywać jedzenie. Z brzękiem odstawił nóż odwracając się do Johanny.

-Nikt nie twierdzi, że coś zrobiłaś.- odparł wpatrując się w oblicze dziewczyny.

Wywróciła oczami zdając sobie sprawę, że Ją oszukuje. Przecież uwierzył w tą całą bajeczkę, to było wypisane przed chwilą na Jego twarzy.-Po prostu mi powiedz...

-Ma wstrząs mózgu i złamane żebra- oznajmił Marco na jednym wydechu. Widać, że ta informacja mocno Go poruszyła, dlatego wczoraj był taki wściekły. Ale dlaczego na Nią? Czy naprawdę myślał, że to Jej wina?

Przetrawiając powoli informacje postanowiła jednak wymigać się od jedzenia bólem głowy. Poszła do sypialni kładąc się na łóżku. Jej celem było udawanie, że śpi. Marnie Jej to wychodziło, już po chwili blondyn znajdował się w tym samym pomieszczeniu.

-Dlaczego płaczesz?- zapytał miękko siadając w rogu łóżka.

Zanosząc się szlochem dziewczyna nie potrafiła opanować własnych nerwów. Poczuła nagłe oczyszczenie, jakby cały ciężar serca opuszcza Ją ze zdwojoną siłą.

-Nic nie zrobiłam- powiedziała między napadem płaczu.-To nie ja jak to twierdzisz wywołałam u Niego wstrząs mózgu i nie zmiażdżyłam Mu żeber.

-Wiem Joe- odparł kładąc swą dłoń na plecach brunetki.-Popatrz na mnie...
****************************
Jak zwykle kulminacja w takim momencie i zakończyłam rozdział, przepraszam ;)
Bądźcie cierpliwe
NEXT=10 KOMENTARZY

15 komentarzy:

  1. Jestem i tu!;)
    Za moment zakończenia powinnam zabić. Jak tak można?!?!?!...
    Marco...wykazał się w tym rozdziale ponadprzeciętną głupotą. Pogratulować ilości posiadania:D
    Biedna Joe. Jasne, że to nie przez nią. Nie rozumiem, jak Marco mógł tak przemyśleć. Mam nadzieję, że ich relacja się nie popsuje przez wypadek Mario. Jestem ciekawa dalszego rozwoju akcji..No ale trzeba czekać. Dziesięć komentarzy-taki mój apel-proszę komentujcie!!! :D
    Czekam na nexta!:)
    Buziaki!**

    OdpowiedzUsuń
  2. Super jak zawsze mi się podoba:) Czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny dawaj kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oczywiście mega rozdział :) Się dzieje. Dwaj następny. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mega *.* Twoje opowiadania uwielbiam :) Dawaj następny. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział :) Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. Dzieki moje przyjaciółce czytam to opowiadanie i jest mega. Nie możemy się doczekać kolejnego rodziału.Szkoda ze tak długo trzeba czekać na rozdziały.:( Ale warto. :) Sorki Reusowa ze pisałam z twojego kąta, zacznij się wylogowywac :D Pozdrawiam A. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ahh ten Marco. Fajny rozdział. Ciekawa jestem jak to się dalej potoczy man nadzieje ze wypadek Mario nie wpłynie na ich relacje. Daj kolejny ! ♡

    OdpowiedzUsuń
  11. Zdecydowanie podoba mj się ten rozdział :) Marco Marco Marco :D ehh dzieje się :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ah Marco :) Czego się nie robi w złości. Ależ żeby aż tak. Szkoda i jej trochę bo chamsko ja potraktował. No ale czasami są wzloty i upadki. Jeszcze będzie dobrze liczę na to. :) Daj kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Genialny rozdział.
    Czekam na kolejny.
    Julia.

    OdpowiedzUsuń