Mieliście
kiedykolwiek w swym życiu złe dni? No jasne, że tak. Każdy Je
miał. Niektóre z nich są wielkie
jak choroba, śmierć naszej
ukochanej osoby. Są też te mniej bolesne jak pierwsze rozczarowanie
miłosne,
odrzucenie. Mimo tego wszystkiego smutek jest nieodłącznym
elementem naszego życia. Każda osoba na tej
kuli ziemskiej posiada
Go choćby w stopniu minimalnym a jeśli uważa, że nie oznacza to,
że przeżył
niewystarczająco dużo w swym życiu lub po prostu
ukrywa swoje prawdziwe ja w szklanej skorupie bólu.
Johanna
Levy przez cały ostatni tydzień rozmyślała o swoim życiu. Jakie
Ono jest, jakie było, jakie będzie.
Analizowała każdy najmniejszy
ruch przez swoje 24 lata życia tak jakby chciała wychwycić każdy
najdrobniejszy błąd jaki popełniła. Czy ta dziewczyna była
nieskazitelna? Oczywiście, że nie. Popełniała
błędy jak każdy.
Ale przecież najważniejsze w tym wszystkim, żeby wyciągnąć
wnioski, by uczyć się na nich
żyć. Co to szczęście? Życie
według własnego ja. Ten moment kiedy spojrzysz w lustro i jesteś z
siebie
zadowolony. Joe żyła zgodnie ze swoimi wewnętrzymi
przekonaniami jakie wpoili Jej rodzice przez tyle lat.
Nigdy nikogo
nie starała się oceniać, poniżyć. Wierzyła, że trzeba być
miłym dla każdego człowieka, bo nie
wiadomo kiedy można ich
jeszcze spotkać na swojej drodze. Była osobą nieufną lecz gdy
obdarzyła kogoś
zaufaniem oznaczało to, ze zrobi dla tej osoby wszystko. Taką osobą była Lisa. Jej najdroższa przyjaciółka.
Dziewczyna od ostatniej rozmowy z Reusem wiele myślała, przyznała
blondynowi rację. Jej teraźniejsza
sytuacja to nie koniec świata.
Jak wiele jest ludzi którzy stracili pracę, chłopaka, sposób na
życie? Znała te
odpowiedź. Bardzo wiele. Ale mimo tego wszystkiego dawają sobie świetnie radę i możliwe, że mają
jeszcze gorzej od
Niej. Musiała odpocząć, wzięła wiec urlop. Zabierając ze sobą
swoją najserdeczniejszą
przyjaciółkę już tego wieczora miały
zajmować miejsce pasażera w podróży na Ibizę.
***
Przemierzała
powolnym krokiem lotnisko w Dortmundzie wypatrując Lisy.
-Gdzie
Ona jest? Spóźnimy się przecież- mówiąc sama do siebie okręcała
się wokół własnej osi jak pszczoła
gotowa do zebrania nektaru.
-Zgadnij
kto to?- zakrywając oczy brunetce Lisa znalazła się nagle przy Niej.
Była rozradowana i
podniecona jak nigdy dotąd. Wyraźnie było
widać, że cieszy Ją myśl o słonecznej pogodzie, gorącym piasku
i
co najważniejsza opalonych, przystojnych latynosach.
-Wiesz,
która jest godzina? Za cztery minuty odlatujemy!- delikatnie
popychając blondynkę do przodu
Johanna szybkim krokiem zmierzała do
miejsca odlotu.
Lisa
była okropnie roztargnioną osobą. Wiecznie się spóźniała,
zawsze mając przy tym coraz to nowsze
wymówki. Polowała na każdego
faceta, który nie miał na palcu obrączki i krzywych zębów.
Uwielbiała
szminki, czerwone szpilki i krótkie spódniczki opinające Jej idealnie wyrzeźbione na siłowni ciało.
***
Joe
nie lubiła wcale latać. Podróż samolotem uważała za zło
konieczne. Kiedy tylko można było jeździła
samochodem. Gdy była
młodsza razem ze swym rodzeństwem oglądała milion filmów katastroficznych czego
teraz w dorosłym życiu solidnie żałowała.
Już gdy tylko przekraczała próg środka transportu powietrznego
zbierało Jej się na nudności. Zawsze więc korzystała z oferty
stewardessy, która proponowała lampkę
szampana. To Ją odprężało,
pozwoliło choć na chwilę zmrużyć powieki by oddać się w
objęcia Morfeusza.
Tak też było tym razem już po kilku łykach
procentowego napoju poczuła jak ogarnia Ją błogie uczucie. Jej
drżące powieki zwiastowały znużenie organizmu. Ciałem była już
w innej odległej krainie lecz Lisa o mało co
nie wprawiła Ją w
migotanie przedsionków.
-Matko
do Ciebie!- podskoczyła na miejscu pasażera zupełnie tak jakby
przypomniała sobie o
niewyłączonym mleku na gazie. Obawiając się
najgorszego wyrwana z półsnu Niemka spojrzała na
przyjaciółkę.
-Nie
wzięłam z domu czerwonego lakieru do paznokci. Joe przecież to mój
talizman seksapilu. Jak ja teraz
wyrwę jakiegokolwiek faceta?
W
tej właśnie chwili dziewczyna zadała sobie pytanie co Ją
skłoniło by wziąć ze sobą Lisę. Była roztrzepana
jak mało
kto. Mimo to były przecież nierozłączne. Nie wytrzymały nawet
dwudziestu czterech godzin by nie
wysłać do siebie minimum jednego sms-a. Kochały się jak siostry więc Joe nie wyobrażała brać w
podróż
nikogo innego.
-Zaraz
lądujemy, proszę zapiąć pasy- usłyszały z głośnika.
Przekonując
Lisę do tego, iż kolor miętowy jest równie ekscytujący co
czerwony na paznokciach i w niczym
nie przeszkadza w podboju mężczyzn
dziewczyna nieco uspokoiła się. Złapały się za poręcz siedzenia
by
przetrwać jakoś te chwile grozy. Odliczając spokojnie do
dziesięciu blondynka pierwsza otworzyła oczy by
upewnić się, że
Ibiza stoi dla nich otworem.
***
-Ja
pójdę po nasze walizki a Ty pilnuj mojej torebki- zaproponowała Lisa
po czym w mgnienia oku oddaliła
się od brunetki.
-Ale
może- zaczęła Joe lecz przyjaciółki już nie było- Pomogę Ci-
dopowiedziała sama sobie.
-Joe?-
usłyszała za sobą męski głos. O dziwo dźwięk wydobyty z ust
mężczyzny był w języku niemieckim.
Obróciła więc się na
pięcie by zlustrować twarz swego towarzysza.
-To
znowu Ty?- wypaliła.-To znaczy Marco?- zapytała zdając sobie
sprawę, że pierwszy zwrot mógł
wydać się niegrzeczny z Jej
strony.
-Spokojnie,
też się zdziwiłem widząc tu Ciebie i dlatego podeszłem by się
upewnić czy to naprawdę Ty.
-No
czeeeść- jak ćma w jasności z otchłani wyłoniła się Lisa.
-Lisa......- wyciągając rękę w kierunku Reus'a
zatrzepotała swymi
długimi rzęsami by oczarować blondyna.
-Marco
to jest Lisa moja przyjaciółka a to jest Marco...- właśnie jak
przedstawić Reus'a? Mój dawny
znajomy? Najlepszy przyjaciel mojego
byłego? To żenujące rozmawiam z najlepszym kumplem Mario
Goetze
czy to nie bezsensowna sytuacja?
-Więc
co tu robicie?- ten zwrot blondyn skierował do Johanny gdyż osoba
Lisy mocno dekoncentrowała
Go. Przypominała Mu o tych wszystkich
natrętnych fankach, które na Jego widok piszczały i o niemal co
mdlały. A On strasznie tego nie lubił. Przecież był zwyczajnym
człowiekiem i nigdy nie chciał by ktokolwiek
odbierał Jego osoby
jako gwiazdy.
-Przyjechałyśmy
na urlop- odparła.
-To
tak jak my- stwierdził Marco któremu bezceremonialnie wypowiedź
przerwała Lisa.
-My?
To znaczy, że takich przystojniaków jest tu więcej?
-Lisa!-
zganiła Ją przyjaciółka.- Chyba już powinniśmy iść.-lustrując
blondynkę złapała Ją za przegub dłoni
by pociągnąć w swoją
stronę.
-Pa
Marco- na odchodne rzuciła Lisa.
My?
Co oznaczało słowo my? Czy Mario też tam jest? Nie, to niemożliwe
sezon w Bayernie jeszcze się nie
skończył. Jednego czego była
pewna to to, że nie chciała już na swej drodze nigdy spotkać Mario
Goetze.
Ten człowiek zmarnował Jej życie. Nadal gdy o Nim myślała
bolało Ją serce ale już nie przez to jak bardzo
tęskniła ale
przez to jak Ją potraktował. Kochała Go a On nazwał Ją zwykłą
sprzedajna dziwką. Mario idź
do diabła.
***
Nawet
nie wyobrażacie sobie ekstremalnego poziomu mojego zdenerwowania.
Miałam cały rozdział, ale słuchajcie caluteñki. Pisałam Go jak
zawsze w wordzie I wiecie co? Nacisnęłam krzyżyk I wyświetlił
się komunikat czy zapisać zmiany a ja co zrobiłam??? Nacisnęłam NIE!
Tak,
tak brawo ja!
Szybko
więc pisałam od nowa mając jako taki zarys rozdziału. Myślę, że
przekazałam wszystko co w tamtym. Może tylko w niektórych wątkach
zmieniły się słowa. Ale jestem padnięta!
Rozdział na Izie prawdopodobnie dopiero w następny weekend.
Miłego dnia:)
Pa, pa:)
P.S Dziękuję mojej kochanej De(nie wiem czemu nawykłam tak do Ciebie mówić) za każde słowo wsparcia!! Jesteś najlepsza <3
O kurczę,no to się porobiło. Ciekawi mnie z kim Marco jest na Ibizie.
OdpowiedzUsuńNie lubię Mario,więc mam nadzieję,że to nie on,chociaż gdyby jednak tak było,byłoby zapewnie ciekawie. Między Johanną a Marco ewidentnie wisi coś w powietrzu :p Nie mogę się doczekać rozwoju akcji,jeju ♥ Czekam na kolejny! Buziaki kochana! ;*
Zakochałam się!
OdpowiedzUsuńMiędzy Marco a Johanną wyczuwam miętę. było tak w tamtym rozdziale jest i w tym. Ciekawe z kim na wakacje przyjechał blondyn i nie ukrywam, że było by ostro gdyby tą osobą był Mario. Były by pewnie kłótnie, ale było by strasznie ciekawie. No i ta Lisa ;D Czerwonym lakierem do paznokci wygrała rozdział. Szalona dziewczyna. Ciekawe kogo wyrwie na Ibizie ;3
Już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału! :*
Pozdrawiam i zapraszam do siebie <3
No pięknie :)
OdpowiedzUsuńCoś mi się wydaje, że urlop na Ibizie bardziej zbliży do siebie Marco i Johanne :)
Ciekawi mnie bardzo z kim przyjachał Marco jak tym kimś okaże się Mario to będzie ostro .
Haha xD Lisa, ta to dopiero jest roztrzepana :)
Czekam nn :*
Zapraszam również do siebie : http://my0life0is0one0big0dream.blogspot.com/ :)
Pozdrawiam <3
Jejku to jest świetne!
OdpowiedzUsuńKocham tego bloga :*
Co do rozdziału to jest świetny :)
Ibiza? Tam musi się coś zdarzyć ;) Jestem tylko ciekawa co oraz czy będzie tam też Mario i jak zareaguję na widok Johanny.
Pozdrawiam serdecznie i życzę wenmy oraz zapraszam do siebie na kolejne rozdziały <3
no ja tam bym się ostro wkurzyła gdyby mi się "usunęło" Bardzo ale to bardzo się cieszę, że nadrobiłaś jednak braki gdyż to jest C.U.D.O.W.N.E.
OdpowiedzUsuńOhohoho Mario sobie nagrabił u mnie, jak można tak powiedzieć o swej dziewczynie? Co z tego, że byłej! To było chamskie.
Między Marco a Joe stanowczo rodzi się coś nowego. Nie wiem czy to uczucie, bo to za wczenie aby coś stwierdzić ale trzymam kciuki aby tak bylo!
KOCHAM! ♥
Kochana,
OdpowiedzUsuńna początku przepraszam, że nie dodałam komentarzu pod pierwszym rozdziałem, ale jak wiesz w chwili obecnej nie mam wystarczająco czasu, aby wszystkiemu dogodzić. Ale wiedz, że zawsze, ale to zawsze czytałam opowiadania Twojej twórczości. Naprawdę kocham twój styl pisania, to w jaki sposób przekazujesz emocje naszych kochanych bohaterów, i oczywiście kocham ciebie! <3 To dopiero drugi rozdział, a ja już to pokochałam i wiem, że z każdym rozdziałem będzie jeszcze lepiej. Nie będę się nawet zamęczać co będzie w następnych, bo to prawie że oczywiste; kolejny raz zaskoczysz mnie.
Właśnie co oznaczało słowo "my"? W sumie mógłby to być każdy, ale z drugiej znowu strony, może to być Mario, przecież Marco i Mario to najlepsi przyjaciele. Nie mam pojęcia, chociaż bardzo bym chciała, aby moja teoria była prawdą. Wiesz, byłoby wtedy dużo ciekawych wątków. Mam też głupie przeczucie, że Mario będzie zazdrosny o Johannę, kiedy ona i Marco zbliżą się do Ciebie (jeśli w ogóle się zbliżą:) Pewnie tak nie będzie. Jestem kiepska w przewidywaniu, w szczególności jeśli chodzi o twoje cudne blogi.
Pokochałam Lisę. "-Nie wzięłam z domu czerwonego lakieru do paznokci. Joe przecież to mój talizman seksapilu. Jak ja teraz wyrwę jakiegokolwiek faceta?" Czuję, że z Lisą będzie dużo zabawy. Nie mam pojęcia, co mogłabym jeszcze napisać, więc po prostu już to zakończę.
Przepraszam za wszystkie błędy, ale piszę jak zwykle z telefonu, bo nie chce mi się wchodzić na laptopa.
PS. Nie martw się dużo osób mówi do mnie De, nie jesteś jedyna. W sumie przyzwyczaiłam się do tego. I ty również jesteś najlepsza, aniołeczku. Kocham, twoja De.
Rozdział cudwony :)
OdpowiedzUsuńCo do Marco... hmmmm myslę, że jego i Joe coś połączy :)
Czekam na nexta i pozdrawiam :)
Ojj czuje, że pobyt na Ibizie z Lisą będzie pełen niespodzianek :D One są z dwóch różnych światów, a mimo to przyjaźnią się ze sobą :) Podoba mi się takie coś :D
OdpowiedzUsuńA Marco zapewne nie jest z Mario tylko z Marcelem :D Takie są moje przypuszczenia :D
Rozdział super! :)
Czekam na kolejny :)
Buziaki ;**
Coś podejrzewam, że w życiu Joe nadszedł czas na zmierzenie się z dawną miłością.
OdpowiedzUsuńCzyżby Mario miał ponownie wkroczyć do jej życia.
Jeju tak wiele pomysłów nachodzi moją głowę co może zdarzyć się dalej, że powiem ci kochana:
Czekam z niecierpliwością bardzo ogromną na następny! <3
A rozdział jest cudowny <3
Buziaki :*
Boże .!
OdpowiedzUsuńJak ja uwielbiam twoje rozdziały.:) <3
Są na prawdę świetne ;****
Nie wiem dlaczego, ale strasznie chce mi się śmiać z Lisy.
Hahaha. Zachowuje się zupełnie, jak "przysłowiowa blondynka"
Jestem pewna, że razem z Marco, jest i Mario.
I jestem strasznie ciekawa co wyniknie z tej konfrontacji.
Nie wiem jak w ogóle Goetze mógł tak powiedzieć....
Czekam na nn. ;******
Buziaki. <3
Rozdział przecudowny.! ♥ Mam nadzieje, że to nie Mario jest z Marco bo inaczej przecież pozabijają się tam!
OdpowiedzUsuńCudowny gif! Jaki uroczy <3
O kurczaki! Za dużo Ci tu nie napiszę, bo to dopiero początkowe rozdziały i nigdy nie wiem jak komentować ale najważniejsze, że zwroty akcji mi się podobają:) Jestem ciekawa co się kryje za tą całą Ibizą. Wydaje mi się jednak, że to nie Mario. Nie wiem w sumie czemu:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny :*
Bardzo mnie interesuje z kim też Marco wybrał się na urlop?
OdpowiedzUsuńCoś drogi Marco i Jo często się przecinają prawda? Ciekawe co z tego będzie?