piątek, 22 maja 2015

OSIEMNAŚCIE

Mieć go przy sobie... dotykać go... patrzeć, jak się uśmiecha... słyszeć te słowa. Mogłam przejść przez każde piekło pod warunkiem, że po męczącym dniu znajdę się tuż przy nim.
Sylvia June Day


Możliwe, że czasem podejmujemy złe decyzje, kierujemy się sercem a nie rozumem i to niekiedy wprowadza Nas w błąd. Ale jaki byłby świat gdyby wszystko szło jak z płatka? Nie wiedzielibyśmy co to cierpienie, ból. Uczucie współczucia nie drzemało by w Nas, dlatego uczymy się na błędach po to by poznawać siebie codziennie na nowo.
Johanna Levy z wielką dokładnością pakowała swą podróżną torbę próbując nie pominąć żadnego drobiazgu. Gdy Marco rozkazał tym swoim władczym tonem aby to uczyniła nie zawahała się ani na krok. Na język cisnęło Jej się wiele słów, nie miała przecież najmniejszej ochoty wyjeżdżać w takiej chwili ale czasem bywało tak, że lepiej przemilczeć sprawę niż wywoływać wilka z lasu. Doskonale wiedziała kiedy przystopować, tak było w tej chwili gdy na twarzy Reusa malowały się różne odcienie wściekłości. Próbując dopiąć swą walizkę, która była aż nadto zapakowana mnóstwem ubrań usłyszała jakieś krzyki dobiegające z salonu. W pierwszym momencie pomyślała, że Marco coś się stało toteż najszybciej jak tylko potrafiła opuściła teren garderoby by znaleźć się nieopodal blondyna. Pokonując jednak stopnie schodów zdała sobie sprawę, że Jej ukochany wcale nie jest sam.
-Więc to prawda. Pieprzysz moją Joe!- krzyknął męski głos na co Johanna o mało co nie spadła ze schodów. Ten głos rozpoznała by z zamkniętymi oczami.
-Jaką Twoją! Mario uspokój się i uważaj na słowa!- odgroził się Marco kierując swój palec wskazujący na przyjaciela.
Brunet zaśmiewając się szyderczo popatrzył w kierunku schodów na których przerażona blondynka nie potrafiła zrobić ani kroku naprzód. Stała jak wryta patrząc to na Reusa, to na Goetzego. Umysł podpowiadał Jej aby rozdzieliła przyjaciół i wytłumaczyła wszystko Mario natomiast ciało nie miało zamiaru współpracować. Każda cząstka Joe zastygła w bezruchu.
-O proszę. Kogo ja tu widzę. Johanna Levy we własnej osobie. Musiałaś Go mieć co? Jest tylu facetów w Dortmundzie, Ty musiałaś zabrać się za mojego przyjaciela. Naprawdę nie masz wstydu, prawda Joe? Jesteś zwykłą......
-Dosyć Mario! Chyba powiedziałeś to co chciałeś. Myślę,że powinieneś stad iść.- oznajmił Marco tym samym władczym tonem, którym jeszcze przed kilkoma chwilami rozkazał dziewczynie spakować walizkę.
-Chyba śnisz Reus. Nie będziesz mnie stąd wyrzucał. Naprawdę myślisz, że Ona jest dla Ciebie? Pomarzyć sobie możesz. To zwykła mała sprzedajna dziwka- prychnął brunet na co blondyn nie pozostał dłużny. W mgnieniu oka dopadł do Mario pociągając za Jego idealnie wyprasowany t-shirt, który w tej sekundzie zgnieciony został w pięściach Marco.
Ku przerażeniu Niemki brunet zaczął okładać swojego najlepszego przyjaciela, który jeszcze wczoraj nim był. Jej ukochany wcale nie miał zamiaru oddawać walkowerem wygranej. W oczach obydwu panów istniało tyle nienawiści zupełnie tak jakby byli największymi wrogami. To było nie do przyjęcia, sparaliżowana dziewczyna nie mogła znieść tego widoku.
-To ja byłem Jej pierwszym rozumiesz? Tak miało być do końca życia!- krzyczał rozwścieczony Mario.
-Rzuciłeś Ją gnoju! Teraz jest moja rozumiesz?! Nie masz prawa się do Niej zbliżać bo rozerwę Cię na strzępy!
Nasłuchując tej okropnej kłótni Johanna zdała sobie sprawę, że pierwszy raz w Jej życiu ktoś się o Nią bije. O Nią. Johannę Levy! Ta myśl wcale Jej się nie spodobała. Nie chciała być jakąś marionetką, czyjąś cholerną własnością. Miała swoją godność i nie powinna na to pozwolić. Ta myśl natchnęła w Nią tyle energii, iż zdołała wyrwać się z drewnianych schodów na których stała ładnych parę minut wpatrując się w obydwu piłkarzy.
-Dosyć tego, rozumiecie?! Mam Was dosyć! Obydwu!- poinformowała towarzyszy na co o dziwo mężczyźni zaprzestali walki.
-I co teraz? Mała księżniczka rozpłacze się na naszych oczach? No dalej Joe, przecież tylko tyle potrafisz. Wzbudzać we wszystkich litość, to opanowałaś do perfekcji prawda?- zapytał brunet zbliżając się na niebezpieczna odległość od dziewczyny.
Joe mrużąc oczy nie wiedziała skąd w Niej tyle nienawiści do drugiej osoby. Myślała, że te wszystkie negatywne emocje względem Mario już dawno z Niej uleciały. Jednak dopiero teraz poczuła się cholernie dobrze. Gdy mogła powiedzieć Mu co tak na prawdę o Nim myśli.
-Wiesz jaki jest Twój problem piłkarzyku? Jesteś obsesyjnym egoistą. Myślisz tylko o zaspokajaniu swoich własnych potrzeb. Żal mi na Ciebie patrzeć żałosny człowieku- patrząc z pogardą na towarzysza już miała okręcić się na pięcie i odejść gdy poczuła jak mężczyzna łapiąc Ją swą silną dłonią za podbródek zmusza Jej twarz by na Niego spojrzała.
-Nigdy tak więcej nie rób, zrozumiano?- wyszeptał tuż przy Jej uchu następnie w ataku szału otwartą dłonią uderzył blondynkę w prawy policzek tak intensywnie, że odchyliła się do tyłu uderzając głową o blat kuchenny.
-Wynoś się stąd, ale już!- usłyszała tylko znajomy głos Marco po czym dotykając swego rozpalonego policzka poczuła jak leci Jej krew z nosa.
-Mocno boli?- wyszeptał po cichu Reus tak spokojnym i drżącym głosem jakby bał się każdego wypowiedzianego słowa względem blondynki.
Joe przymykając swe zmęczona powieki trzymała tuż przy oku woreczek z zimnym lodem i co chwila syczała z bólu. Nie spodziewała się takiej reakcji ze strony Mario toteż nie była przygotowana na tak ostry cios względem Jej osoby. Zresztą brunet był zbyt silny by Mu podołała. Nigdy w życiu nie pomyślałaby, że oberwie od samego Mario Goetzego. Wpatrując się w dal nadal przeżywała tą chwilę znosząc w bólu swą własną porażkę.

-Chcę zostać sama- odrzekła blondynka siadając na podłodze nieopodal rozpalonego kominka.

3 komentarze:

  1. Nie spodziewałam się tego po Mario, jak on w ogóle mógł do niej przyjść, wyzywać ją od najgorszych, i uderzyć! Nagle sobie przypomniał o Joe? Trochę za późno, zachowywał się jakby był zazdrosny, a przecież sam z nią zerwał. Czekam na następny, mam nadzieję, że szybko dodasz kolejny rozdział :D Pozdrawiam i życzę weny :D /Wero

    OdpowiedzUsuń
  2. :-/ smutno ze Mario ja tak potraktował...zobaczymy jak rozwinie się dalej akcja ;-) Kalina

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy kolejny fajny rodział ? :)

    OdpowiedzUsuń