Tęsknota.
Tęsknota jest czymś okropnym. Myślisz o kimś tak intensywnie, że
nie jesteś w stanie wykonywać jakiejkolwiek czynności. Najgorsza
jednak jest świadomość, że nie możesz ot tak wymazać tej osoby
z pamięci, czy to znaczy, że Ją bardzo kochasz?
Johanna
Levy mogła zatrzymać przy sobie Reusa, wiedziała o tym, że gdyby
tylko rzekła słowo osoba blondyna bez jakichkolwiek pytań została
by z Nim. Lecz nie była w stanie manipulować ludźmi a już na
pewno nie Marco. Chociaż potrzebowała Go w tej chwili jak nikogo
innego pozwoliła Mu odpocząć. Młody Niemiec zaś pakując swą
torbę podróżną czuł jak Jego umysł zalewa fala niebezpiecznych
myśli.
Czy
przez jakąś dziewczynę warto narażać przyjaźń z najlepszym
kumplem?
Zerwać
z Joe czy zapomnieć o Mario?
Co
będzie jeśli rozstaną się z Johanną? Czy Ona na pewno Go kocha?
Pragnął
odpocząć, wyłączyć na chwilę myślenie. Tak jednak się nie
dało...
***
Stawiła
się pół godziny wcześniej w pracy, gdyż nie miała pojęcia co
robić w domu. Postanowiła wypełnić wszystkie zaległe dokumenty,
które od kilku tygodni piętrzyły się na biurku blondynki.
Porządkowała kolejną z rzędu umowę gdy usłyszała gdzieś w
pobliżu dzwonek telefonu. Dźwięk wydobywał się stosunkowo blisko
lecz nigdzie nie mogła znaleźć swojego białego smartfona. Jednak
wystarczyło unieść kilka dokumentów by odnaleźć upragnioną
rzecz.
-Słucham?-
zapytała w pośpiechu odbierając połączenie.
-Witaj
Joe- odrzekł blondyn miłym, ciepłym głosem. Dziewczyna była
pewna, że w tej chwili na twarzy Reusa pojawił się uśmiech.
Zawsze wiedziała w jakim nastroju piłkarz rzeczywiście jest. Nie
musiała Go widzieć, żeby stwierdzić, że ten telefon naprawdę Go
ucieszył. Zresztą Ona czuła to samo.
-Właśnie
jestem w drodze do Dubaju. Nie wiem ile tam zostanę i...
-Ty
chyba oszalałeś! Nie chcesz mi chyba powiedzieć, że siedzisz w
samolocie i rozmawiasz przez telefon!- obruszyła się blondynka
przerywając słowotok Niemcowi.
-Poczekaj!
Nie rozłączaj się...Joe- zaoponował zdając sobie sprawę, że
dziewczyna nie pochwala tak lekkomyślnego zachowania.
-Marco,
nie powinieneś dzwonić. Wiesz czym to grozi, prawda? A zresztą
miałeś odpocząć.
-Joe?-
blondyn wszedł w słowo blondynce po raz kolejny wypowiadając Jej
imię.-Chciałem tylko usłyszeć Twój głos i upewnić się, że
wszystko jest w porządku.
Te
słowa momentalnie rozmiękczyły dziewczynę. W ułamku jednej
sekundy cała złość na Reusa wyparowała. Tylko On wiedział jak
uczynić aby na twarz Niemki wpełzły urocze rumieńce.
-Marco?
Uważaj na siebie, proszę- odrzekła w geście pożegnania.
-Tęsknię
za Tobą aniołku- oznajmił wciskając czerwoną słuchawkę.
***
Jeden
niewinny telefon potrafił wzbudzić w Niej taki zapał pracy, że
miała wrażenie iż mogłaby góry przenosić. Kończyła
selekcjonować wszystkie dokumenty gdy po raz kolejny tego dnia
rozdźwięczał w Jej uszach sygnał telefonu. Tym razem z uśmiechem
spojrzała na wyświetlacz lecz nie był to upragniony widok nazwiska
Reus lecz numer nieznany.
-Dzień
Dobry. Pani Johanna Levy?- zapytał męski baryton oczekując
odpowiedzi.
-Tak
to ja. W czym mogę pomóc?- dziewczyna nie mając pojęcia co się
święci przystanęła w miejscu nasłuchując toku dalszej rozmowy.
-Pod
klubem Alcatras zdaje się jest Pani znajomy. Nie jest w stanie się
ruszyć, podał do Pani namiary. Proszę przyjechać.
Joe
nic z tego nie rozumiała, kto to mógł być? I dlaczego wezwał
akurat Ją? Chciała zadać jeszcze kilka pytań głosowi z słuchawki
lecz jak na złość bateria padła. Nie zastanawiając się długo
sprawdziła w internecie gdzie znajduje się ów klub i z głową
pełną myśli pojechała pod adres.
***
-To
Ty- stwierdziła spoglądając na Mario. W głębi duszy wiedziała,
że przygoda z brunetem wcale się nie skończyła. Domyślała się
nawet tego, że to Goetze wezwał właśnie akurat Ją lecz tą
natrętną myśl chciała zagłuszyć gdzieś w sobie daleko. Nigdy
nie pomyślałaby,że będzie prowadzić pijanego Mario do swojego
samochodu wioząc do domu. Drogę przebyli w całkowitej ciszy,
dziewczyna tylko raz po raz spoglądała na bruneta, któremu głowa
kiwała się we wszystkie strony. Gdy dojechali do domu Niemca była
zmuszona zaprowadzić Go do środka, gdyż piłkarz ledwo trzymał
się na nogach. Oczywiście, że mogła zostawić Mario tu na bruku
pijanego wystawiając Go na sępów w postaci dziennikarzy ale nie
była całkowicie bez serca. Wydobywając z Jego kieszeni klucz
włożyła go do zamka w drzwiach i dostali się do środka. Gdy
usadziła mężczyznę na kanapie zdało się, że 23 latek zaczął odzyskiwać
świadomość. Postanowiła zrobić Mu coś orzeźwiającego do
picia, żeby lepiej się poczuł. Brunet jednym haustem wypił
eliksir po czym wciąż wpatrywał się w dal.
-Mario?
Chyba masz mi coś do powiedzenia, prawda?- zapytała prosto z mostu
korzystając z chwili gdy Niemiec nadal był w stanie upojenia
alkoholowego. Miała nadzieje, że wyśpiewa Jej całą prawdę.
-Joe,
musisz do mnie wrócić. Ja wtedy popełniłem błąd i teraz gdy
jesteś z Marco....
-Poczekaj,
poczekaj. Ty sam siebie słyszysz? Tak! Jestem z Marco- wydusiła to
z siebie na jednym tchu.Dopiero teraz natchnęła Ją ogromna siła by
wyrzucić brunetowi wszystko co ma Mu do powiedzenia. - Zapomniałam
już o Tobie rozumiesz? Znienawidziłam Cię całym sercem ale
uporałam się z tym. Przez kilka ostatnich miesięcy zatruwasz mi
życie! Najpierw zrywasz ze mną, wyzywając od najgorszych, potem
demolujesz moje mieszkanie, co jest przestępstwem o tym nie wspomnę!
Napastujesz mnie i Marco na mojej posesji i teraz mówisz mi, że
chcesz wrócić?! Masz jakieś cholernie wybujałe pojęcie o
miłości!
-Przestań
pieprzyć głupoty Joe. Miłości nie ma, rozumiesz?- stwierdził
kierując swój wzrok na posturę blondynki.
-Dlaczego
więc chcesz wrócić? Potrzebujesz kolejnej zabawki?- prychnęła
spoglądając z lekceważeniem na bruneta.
-Zostaw
Go- wycedził przez zęby. -Nie mogę stracić mojego najlepszego
przyjaciela.
Dziewczyna
stanęła jak wryta, wiedziała do czego Niemiec zmierza. Teraz
będzie Nią manipulował, postanowił wytoczyć najgorsze działo
jakim jest litość. Mimo wszystko zmiękła, szanowała przyjaźń a
zwłaszcza wtedy gdy wiedziała ile Ona znaczy dla obu mężczyzn.
-Mario,
nie planowałam tego. To się po prostu stało. To nie było tak, że
chciałam zrobić Ci na złość.
-Sypiasz
z Nim?- zapytał prosto z mostu nie zważając na rozdzierający ból
z tyłu głowy.
Wlepiając
swe źrenice w swego towarzysza blondynka po chwili opuściła wzrok.
Wiedziała, że jest już na straconej pozycji.
-Odpowiedz
do cholery!- Mario zbliżył się do Johanny przybierając swoją
drugą twarz. Nie było to miłe, przerażona dziewczyna bała się,
że brunet po raz kolejny podniesie na Nią rękę. Ten jednak zmusił
Ją do odpowiedzi trzymając Ją kurczowo za podbródek. Poczuła jak
po Jej policzkach zaczęły płynąć gorzkie łzy. I wtedy nastała
cisza, Goetze puścił Ją mimowolnie nadal wpatrując się w Jej
twarz jak w obrazek. Myślała, że to koniec, chciała się oddalić
jak najdalej ale wtedy stanęło się coś nieoczekiwanego. Niemiec
doskoczył do Niej obejmując dłońmi Jej twarz zaczął Ją całować.
-Przestań
Mario- odrzekła dziewczyna odsuwając się od osobnika, ten jednak
nie miał zamiaru słuchać.-Przestań słyszysz?!- odpychając
chłopaka uciekła w pośpiechu nie zamykając za sobą drzwi.
*****************
I jest kolejny ;)
Mam nadzieję że się podoba,
NEXT=7 KOMENTARZY