Są takie błędy, których nie da się naprawić. Są takie słowa, których nie sposób cofnąć. Są takie łzy,
których nie potrafimy powstrzymać. Są takie gesty, którym nie potrafimy się oprzeć. Są takie
pragnienia, które nie chcą umrzeć. Jest takie uczucie, które nie chce zgasnąć.
-Joe! Poczekaj! Gdzie Ty teraz pójdziesz?- zapytał Reus chwytając w ostatniej sekundzie dziewczynę
za nadgarstek. -Nie wygłupiaj się, zostań.
Przyparta do muru nie miała wystarczająco dość siły by się uwolnić. Trzymający nadal Jej nadgarstek
Reus stał tuż przed Nią. Dzieliły ich nieznaczne milimetry, dopiero teraz ujrzała czekoladowe
tęczówki Marco, na które wcześniej nie miała okazji patrzeć z aż takiego bliska. W Jej nozdrza
wbił się orzeźwiający zapach żelu pod prysznic, którego blondyn przesiąknął od stóp do głów.
Zamarła w bezruchu starając się opanować nerwy. Cicho wyszeptywane imię "Joe" przez Marco
wcale nie pomagało w zebraniu myśli. Wprost przeciwnie, głos Niemca pobudził Ją w ułamku
chwili by zbliżyć się do malinowych ust blondyna i musnąć delikatnie Jego ciepłe wargi.
-Przepraszam- odrzekła gdy zorientowała się co właśnie zrobiła i tak po prostu uciekła.
***
Czy pech zawsze musiał Ją prześladować? Nawet w najgorszych dla Jej życia momentach nie mogła
zaznać spokoju. Szła przed siebie ciągnąc buty po mokrym od deszczu chodniku rozmyślając o tym
co się właśnie wydarzyło. To był absurd, nie mogła sobie wyobrazić dlaczego to zrobiła. Mieli być
przyjaciółmi tylko i wyłącznie. Nawet w najśmielszych snach nie przyszło Jej do głowy by zdobyć
się na pocałunek z Reusem. Ale ta cała sytuacja, była roztrzęsiona, przygnębiona i nie wiedziała co
robić. A Marco stał stanowczo za blisko, to był ułamek sekundy i Bach! Jak grom z jasnego nieba
dotknęła malinowych ust chłopaka po czym zniknęła. To potrafiła robić najlepiej, narobić sobie
wstydu i zniknąć. Nogi prowadziły Ją teraz do domu Lisy, dlaczego od razu tu nie przyszła? Musiała
iść do blondyna? Od samego początku wiedziała, że ta znajomość nie przyniesie nic dobrego i nie
myliła się. Jej szósty zmysł po raz kolejny Jej nie zawiódł, tylko dlaczego musiało do tego dojść?
Reus pewnie myśli, że Mario miał rację i jestem puszczalska- pomyślała dziewczyna zbliżając się do
domu przyjaciółki.
***
-Ale jak Go pocałowaś? Tak po prostu?!- Lisa przeszywała wzrokiem przyjaciółkę wytrzeszczając
przy tym źrenice.
Ukrywając twarz w dłoniach Joe kołysała się do przodu i tyłu. Nie miała pojęcia co się z Nią dzieje i
jak ma teraz postąpić. Z otępienia wyrwał Ją odgłos telefonu z torebki, który sygnalizował
nadchodzące połączenie. Wyciągając iphona z kieszonki spojrzała na wyświetlacz. Reus. Osiem
nieodebranych połączeń. Powinna powiedzieć Mu, że jest bezpieczna i nic Jej nie grozi ale nie miała
na to siły. Nie posiadała ochoty na jakiekolwiek wyjaśnienia i bała się, że gdy powie blondynowi
gdzie się znajduje ten wsiądzie w samochód i przyjedzie do Niej a na to kompletnie nie była gotowa.
-Co ja mam Mu powiedzieć Lisa? Przepraszam ale to był błąd? Czy Ty to słyszysz? Co On sobie o
mnie myśli? Jaką ja jestem idiotką!
Lisa wracając z kuchni z dwoma parującymi kubkami sama nie wiedziała co myśleć o tej sytuacji.
Johanna zawsze miała problemy z wyborem niewłaściwych facetów. Nie rozumiała jednak
przyjaciółki, przecież Reus nie jest złym człowiekiem.
-Joe ale....Wy nic ten tego?- zapytała patrząc z ukosa na blondynkę.
-Oszalałaś chyba! Jeszcze tego by mi brakowało! Weź mnie zastrzel, bo spalę się ze wstydu.-
oznajmiła dziewczyna.
-Kochanie nie rozumiem Twych obaw. Ty jesteś sama, On jest sam. Brzydka nie jesteś, On za to jest
boski. Jeśli nie weźmiesz się za Niego to ja chętnie skorzystam.- rozmarzyła się Lisa.
-Na miłość Boską dziewczyno! To jest najlepszy przyjaciel mojego byłego, rozumiesz? Przeliteruję
Ci. Oni się P-R-Z-Y-J-A-Ź-N-I-Ą.- wstając z sofy zdała sobie sprawę, że nadchodzi siódma. Nie
spała wcale dzisiejszej nocy i w najbliższych godzinach też się na to nie zapowiadało. Musiała
zbierać się do pracy, gdyż z samego rana ktoś zarezerwował sobie sesję.
***
Rozkładając sprzęt czekała na Kathy, która spóźniała się już dwadzieścia minut. Nie lubiła gdy ktoś
się spóźnia ale była tak zaabsorbowana swoimi problemami, że nie zdążyła się obejrzeć i ujrzała
dziewczynę w drzwiach.
-Przepraszam za spóźnienie, straszne korki o tej porze. Musiałabym o szóstej wyjechać, żeby tu być
na czas. Widzę, że już się rozłożyłaś. Bardzo dobrze. Zaraz przyjdą.
-Kto przyjdzie? -zapytała z ciekawością lecz nie musiała długo czekać na odpowiedź gdyż
zauważyła przed sobą sylwetki dwóch mężczyzn.
-Maggie była o tyle dobra i namówiła swego brata na sesję. Joe przedstawiam Ci Marco Reusa i
Matsa Hummelsa z tutejszej drużyny piłkarskiej. Zrobimy sesję dla Hugo Bossa.
Kathy wcale nie musiała przedstawiać stojących przed Nią mężczyzn. Znała ich z ekranu wielkiego
telewizora a nawet jednego z nich miała okazję poznać jeszcze bliżej. Aż zbyt bardzo. Johanna stała
wpatrzona jak w obraz niczym zahipnotyzowana magicznym zaklęciem. Z rozszerzonymi wargami
wpatrywała się w piłkarzy nie mrużąc nawet przy tym powiek. Ocuciła się jednak po chwili zdając
sobie sprawę, jak głupio musi wyglądać. Postanowiła wziąć się do pracy nie dając po sobie nic
poznać. Przecież nic się nie dzieje- powtarzała sobie w myślach pstrykając co chwila zdjęcie.
Gdy nastała chwila przerwy na łyk kawy myślała, że oszaleje. Nie wiedziała co robić, jak się
zachowywać. Zaczęła czyścic więc swój obiektyw nie spuszczając z Niego oka. Po chwili poczuła
jednak czyjąś obecność obok.
-Mogę przeszkodzić?- zapytał blondyn bezceremonialnie siadając obok. Był tak wyluzowany jakby
nic osobistego w przeszłości między nimi nie miało wcale zdarzenia. Joe jednak nie potrafiła tak,
postanowiła jednak udawać,że wszystko w porządku.
-Jakieś propozycje co do sesji? Jeśli coś Ci się nie podoba to powiedz, zawsze możemy zmienić
koncepcję.
-Joe...?- zapytał przeciągle Marco- Chcesz mi coś powiedzieć?- spojrzał na Nią tymi cholernie
brązowymi oczami, które nagle pociemniały od wpatrywania się w blondynkę.
-No dobrze przepraszam, nie wiem co się ze mną stało. Nie zapanowałam nad sobą czego żałuję.
Naprawdę nie mam pojęcia co mi do głowy strzeliło- oznajmiła zdając sobie sprawę jak interesujące
w tej chwili są Jej własne dłonie. Przebierając nerwowo palcami miała wrażenie, że zaraz zapadnie
się pod ziemię.
-OK, dlaczego nie odbierasz telefonów?- zapytał upijając łyk świeżo zaparzonej kawy.
Nie miała pojęcia co odpowiedzieć. Wstydziła się, bała, nie miała ochoty? Wzruszając ramionami
spojrzała na punkt przed siebie.
-Nie możemy się unikać, przyjaźnisz się z Maggie a to moja siostra.
-Marco nie chcę Cię unikać ale nie sądzisz, że to niekomfortowa sytuacja? Mam się zachowywać
jakby nigdy nic? Jeszcze niedawno temu mieszkałam z Twoim najlepszym przyjacielem!
-Joe to był impuls. Ja o tym zapominam Ty też, ok?- zapytał patrząc z ukosa na dziewczynę.
-Postaram się- odrzekła wstając z krzesła. -Ale lepiej jeśli na jakiś czas przestaniemy się widywać.
***
Cześć robaczki ♥
Wiem, że rozdział nie powala ale z racji tego, że jutro wyjeżdżam na 10 dni w góry!!!!! <3
To chciałam coś dodać przed mym wyjazdem.:)
Mam nadzieję, że choć trochę się spodobał ;)
A wiec pragnę jeszcze życzyć Wam:
WYSTRZAŁOWEGO SYLWESTRA I JESZCZE LEPSZEGO NOWEGO ROKU:)
See you:*
Przypuszczałam, że pomimo tej początkowej niechęci Joe do Reusa w ich relacji wydarzy się coś... Hm, przełomowego? Na moje oko nie są sobie obojętni.
OdpowiedzUsuńFajnie, że prowadzisz akcję tak, żeby nie rozwijała się zbyt szybko, to nie jedt konieczne, a przynajmniej trzyma w napięciu.
Będę zaglądać, zarówno tutaj, jak i do historii o Amy. Jutro natomiast zapraszam do siebie :) Pozdrawiam i udanego wypoczynku w górach :)
Joe blokuje tylko fakt, że Marco jest przyjacielem Mario. Gdyby tak nie było inaczej by się zachowywała względem niego.
OdpowiedzUsuńW sumie rozumiem ją trochę, bo wie jaki był Mario, więc myśli, że Marco przez to, że się przyjaźnią jest taki sam.
Ale nie przekona się, gdy go nie wpuści do swojego życia. Nie mówię, że od razu mają zostać parą nie, nie. Niech się na początek zaprzyjaźnią, poznają i wtedy zobaczy, że Marco nie jest taki jak jej były.
Rozdział super! :)
Czekam na kolejny :)
Udanego wypoczynku w górach i Szczęśliwego Nowego Roku! :D
Buziaki ;**
Rozdział jest świetny :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że to sobie wytłumaczyli, a Lisa niech się lepiej od Marco odczepi :/
Myślę, że z czasem wszystko się ułoży i Joe zrozumie, że przeszłość nie ma tutaj znaczenia :)
Czekam na nexta i Tobie również życzę wszystkiego dobrego w Nowym Roku :****
Wow ! Rozdział cudny <3
OdpowiedzUsuńWyjaśnili sobie ale wydaje mi się , że nie skończy się tylko na tym pocałunku .
A Joe musi zostawić przeszłość za sobą i zacząć myśleć o przyszłości i teraźniejszości :)
Czekam nn :*
Szczęśliwego Nowego Roku :*
Pozdrawiam <3
Wybacz za małe spóźnieni, ale jak rozdział przeczytałam wcześniej nie mogłam zabrać się za komentowanie, bo ciągle coś mi przeszkadzał XD
OdpowiedzUsuńTakże, więc. Uważam, że rozdział jest wyśmienity. Miał cudny klimat :)
Joe zareagowała trochę za gwałtownie, ale można to zrozumieć tym kim jest Marco dla Mario.
Mimo wszystko to mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości w opowiadaniu pojawi się Mario, bo bardzo ciekawi mnie jego postać :)
Miłego wypoczynku w górach i udanego sylwestra! :*
Do następnego! <3
Rozdział cudowny! <3
OdpowiedzUsuńBrakuje mi słów by ci tutaj coś sensownego napisać ;/
Może jednak Marco nie zapomni co się wydarzyło? :D
Taka moja mała nadzieja XD
Czekam na kolejny
Buziaki ;***
Sama nie wiem dlaczego ale ten rozdział strasznie mnie rozbawił.
OdpowiedzUsuńJoe zachowała się trochę tak jakby dziecinnie, ale ja bym zrobiła to samo, jak nie gorsze rzeczy.
No ale jej się sesja trafiła.! hahaha <3
Nie wydaje mi się że oni o tym tak po prostu zapomną.
Coś się wydarzy, jestem tego pewna. ;)
Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
Buziaki ;*